Proces wyborczy marszałek Polak kontra Mejza. Poszło o mocne słowa (ZDJĘCIA)

W poniedziałek, 15 października, odbył się proces w trybie wyborczym, który Łukaszowi Mejzie wytoczyli Elżbieta Polak, marszałek województwa lubuskiego oraz Stanisław Tomczyszyn, wicemarszałek. Poszło o stwierdzenia, że marszałek prowadzi „politykę trującą” i „śmierdzącą”. Słowa te padły podczas konferencji w kontekście składowiska odpadów w Kartowicach koło Szprotawy.

Marszałek Elżbieta Polak (PO) w zielonogórskim sądzie okręgowym stawiła się razem z Stanisławem Tomczyszynem (PSL). Nie mieli adwokata. Łukasz Mejza (Bezpartyjni Samorządowcy) do sądu przyszedł z mecenasem Przemysławem Piątkiem. Mejza przyznał, że o procesie dowiedział się kilka minut po godz. 11.00 i miał mało czasu na przygotowanie.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Poszło o słowa wypowiedziane podczas niedawnej konferencji prasowej, zorganizowanej przez Łukasza Mejzę, który ubiega się o ponowny wybór na radnego sejmiku województwa lubuskiego. Podczas konferencji poruszany był problem składowiska odpadów w Kartowicach koło Szprotawy. Mejza powiedział, że marszałek prowadzi „śmierdzącą politykę” i „trującą politykę”. Tym samym wskazał, że marszałek nie robi nic, żeby rozwiązać problem wysypiska. Określenia nie spodobały się marszałek Polak i wicemarszałkowi. Sprawa trafiła do sądu w trybie wyborczym.

Mejza starał się wyjaśnić przed sądem, że słowa zostały przez niego użyte w szerokim znaczeniu. Próbował nawet odczytać definicję słowa „decyzja” spoglądając w telefon komórkowy. Prawdopodobnie znalazł definicję w internecie. Nie dokończył. Sąd prosił o konkrety.

Mejza podkreślał brak reakcji marszałka i zarządu na problem wysypiska w Kartowicach. Zaznaczył, że przez przesiąkanie szkodliwych substancji do gleby, w rejonie Szprotawy wzrosła zachorowalność ludzi na niektóre nowotwory. To też ma nie interesować marszałek Polak. Dodał, że wysypisko miało mieć 7 m wysokości, a ma ponad 30. I z tym też nic nie zrobiła marszałek Polak.

Mejza zapewnił, że marszałek ani zarząd województwa nie pomagają mieszkańcom Szprotawy w rozwiązaniu sprawy śmieci w Kartowicach. Mejza mówił, że marszałek nie odpowiada na korespondencję mieszkańców Szprotawy. Stąd wzięły się słowa „śmierdząca” i „trująca” polityka.

Mejza powołał świadka. Okazał się nim kandydat na burmistrza Szprotawy. Z jego zeznań wynika jednak, że marszałek Polak zrobiła wiele, żeby uporać się z wysypiskiem. Mało tego, wydała decyzję o jego zamknięciu. Tutaj świadek, o dziwo powiedział, że ludziom nie chodziło o zamknięcie, tylko o wstrzymanie użytkowania składowiska. Dopytywała też o to sędzia. Okazało się, że marszałek Polak zleciła opinię ekologiczną dotyczącą wysypiska już w styczniu br. Odbył się również szereg spotkań z mieszkańcami dotyczący Kartowic. Świadek, jak powiedział, był „na jednym, może na dwóch spotkaniach”.

W sądzie padło też inne nazwisko mieszkańca Szprotawy zainteresowanego problemem wysypiska. Tutaj Tomczyszyn zauważył, że to kandydat do sejmiku z ugrupowania Ł. Mejzy.

Wyrok poznamy we wtorek, 16 października.

– Nie dziwią mocne słowa w kampanii wyborczej jeżeli są związane z prawdą, natomiast to jest fałszywe oskarżenia zarządu – mówi marszałek Polak o sławach Mejzy. Od dwóch lat urząd marszałkowski stara się rozwiązać sprawę składowiska w Kartowicach. – Można powiedzieć, że na klatę wzięliśmy nie swój problem – zaznacza marszałek Polak. Odbyło się wiele spotkań z mieszkańcami. – Pana Łukasza Mejzy na nich nie było – dodaje marszałek Polak. Od decyzji dotyczącej zamknięcie składowiska nikt się nie odwołał.

– Pani marszałek w opinii mieszkańców jest winna tego, że nie liczy się z ich głosem, a ja zainterweniowałem – mówi Mejza. Przecież marszałek wydała decyzję o zamknięciu wysypiska? – Ludzi chcieli przed zamknięciem wykonanie przeglądu ekologicznego, czyli zamknięcia wysypiska, ale z głową. I to jest trująca oraz śmierdząca polityka – mówi Ł. Mejza.