W nocy z piątku na sobotę, 24 października, dyżurny komendy miejskiej w Zielonej Górze mł. asp. Przemysław Dudzik dostał z Centrum Powiadamiania Ratunkowego informację, że młoda kobieta chce odebrać sobie życie.
Zgłaszający rozmawiał przez internetowy z kobietą i zaniepokoiło go jej zachowanie wskazujące, że może zrobić sobie coś złego. Mężczyzna praktycznie nie znał jej żadnych danych i nie wiedział, gdzie dokładnie mieszka. Wiedział jedynie na jakiej ulicy w Zielonej Górze może ona przebywać.
Mł. asp. Dudzik wspólnie z zastępcą asp. Pawłem Pępkowskim zaczęli ustalać kim może być młoda kobieta i gdzie może przebywać. Policjanci nie mieli żadnych danych, które pozwoliłyby ją odnaleźć. Za pośrednictwem dostępnych komunikatorów, mediów społecznościowych oraz policyjnych systemów funkcjonariusze ustalili dane desperatki.
W trybie pilnym, w miejsce zameldowania został skierowany jeden z patroli by uzyskać jakiekolwiek dane na jej temat. Patrol ustalił, że pod tym adresem mieszka rodzina kobiety, która jednak nie wiedziała gdzie może ona przebywać.
W tym czasie dyżurni wysłali już drugi patrol na ulicę wskazaną przez zgłaszającego. W bloku w jednym z mieszkań było zapalone światło, więc policjanci postanowili to sprawdzić. Mimo pukania do drzwi, nikt ich nie otwierał. Mundurowi ustalili, że to mieszkanie jest wynajmowane przez młodą kobietę.
Dyżurni na miejsce wezwał strażaków, którzy otworzyli drzwi do lokalu. – Policjanci po wejściu do środka w łazience odnaleźli nieprzytomną kobietę, której udzielili pomocy – mówi podinsp. Małgorzata Barska, rzeczniczka zielonogórskiej policji. Na miejsce została wezwana karetka pogotowia ratunkowego. Kobieta trafiła do szpitala.