Bezdomny wpadł do ogniska na wysypisku śmieci w Zielonej Górze. Trafił do szpitala (ZDJĘCIA)

Wszystko wydarzyło się na wysypisku śmieci. Straż miejska została zawiadomiona przez pracowników działu zagospodarowania odpadami o bezdomnym. Mężczyzna wpadł do ogniska i poparzył się.  

Zaalarmowani strażnicy miejscy przyjechali na wysypisko śmieci w czwarek, 8 marca. Po chwili znaleźli bezdomnego. Mężczyzna miał trudności z poruszaniem się. Był w fatalnym stanie. Po rozmowie ustalono, że potknął się i upadł na ognisko, w którym wypalane były kable i inne metalowe przedmioty. Bezdomny twierdził, że nic mu nie jest i nie potrzebuje żadnej pomocy. Osoby, które były razem  z nim z powiedziały, że bardzo dotkliwe poparzył nogę.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Mężczyzna wyglądał źle. Nie miał siły i miał słaby głos. Strażnicy miejscy oglądnęli poparzoną nogę mężczyzny. Wyglądała fatalnie. Miał świeżą i mocno zabrudzoną ranę. Noga była mocno zaczerwieniona i widać było na niej pęcherze po poparzeniu. Okazało się, że bezdomny nie pierwszy raz poparzył nogę i nigdy nie leczył ran. Noga była w dodatku zdeformowana po nieleczonym złamaniu kości. Mężczyzna zapewniał, że nie czuje bólu w nodze, chociaż cierpiał. Po chwili mężczyzna przyznał się także do bardzo silnego bólu biodra.

Dotkliwie poparzona noga wymagała natychmiastowego oczyszczenia i opatrzenia. Strażnicy miejscy ze względu na zły stan mężczyzny zdecydowali się wezwać na miejsce pogotowie ratunkowe. Bezdomny cały czas twierdził, że nie zgadza się na badania i chce zostać na wysypisku. Próbował przekonać strażników, że jeśli rana będzie mu dokuczała to sam uda się do szpitala.

Strażnicy nie odpuścili. Wytłumaczyliśmy mężczyźnie czym grozi brak pomocy lekarza w takim stanie. Zadziałało. W końcu powiedział, ze zgadza się na badania. Strażnicy przewieźli bezdomnego do miejsca, w które mogła dojechać karetka. Noga mężczyzny została opatrzona. Po chwili został zabrany do szpitala na badania.