Biznesmen Marek W. z Nowej Soli zatrzymany w Poznaniu. Ukrywał się od wielu miesięcy. Trafił do celi

Biznesmen Marek W. z Nowej Soli został zatrzymany w Poznaniu. Informację portalu poscigi.pl potwierdza nowosolska prokuratora rejonowa. Marek W. był od dawna poszukiwany w związku z ciążącymi na nim wyrokami więzienia za gwałty na pracownikach, wyłudzenia unijnych dopłat i znęcanie się nad pracownikami. Biznesem przez wiele miesięcy ukrywał się przed policją. W końcu trafił do celi.

Marek W. od lat unikał sądów. Nie stawiał się na rozprawach. Nie przychodził na ogłaszanie wyroków. Nie pojawiał się na procesach odwoławczych nawet kiedy sąd chciał mu zadać dodatkowe pytania. W końcu zielonogórski sąd odwoławczy podjął decyzję o aresztowaniu Marka W. Biznesmen jednak zniknął na wiele miesięcy.  Dziś wiemy, że został zatrzymany przez policję w Poznaniu. Nasze ustalenia potwierdza prokurator Ewa Antonowicz, zastępca prokuratora rejonowego w Nowej Soli. – Mężczyzna został zatrzymany i trafił do celi – mówi prokurator Antonowicz. Ma orzeczonych kilka wyroków. Sprawy cały czas trwają w sądach odwoławczych.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Wszystko zaczęło się 24 sierpnia 2011 r. Marek W. został wtedy zatrzymany na głównej ulicy w Nowej Soli przez CBŚP. Jechał ferrari. Usłyszał zarzuty znęcania się nad pracownikami. Z ich zeznań jasno wynikało, że zrobił im obóz pracy przymusowej. Marek W. rzucał w pracowników ich telefonami komórkowymi lub spuszczał je w toaletach. Za telefony kazał płacić pracownikom. Ludzie byli bici. Biznesem za karę wbijał np. pracownikowi długopis w dłoń. W firmie W. wprowadził zakaz spoufalania się pracowników. Bezwzględny szef groził pobiciem i zgwałceniem najbliższych swoich pracowników. Pracownicy byli zmuszani do podpisywania weksli jako zabezpieczenie ewentualnych kar. Osoby, które uciekły z pracy były doprowadzane i zamykane w komórce. Pracownicy musieli być dostępni dla szefa przez całą dobę.

Komunikacja w firmie z Markiem W. odbywała się za pomocą karteczek lub informacji wrzucanych do jego skrzynki. Szef odpisywał w taki sam sposób, na karteczkach, przekazując ludziom listę zadań. Zakazane było używanie cyfry 2 i imienia Monika. Został za to skazany na rok i trzy miesiące więzienia. Obiecał też wypłacić poszkodowanym zadośćuczynienia. Cały czas był na wolności. Odwoływał się i sprytnie unikał pism z sądów zmieniając adresy zamieszkania.

Marek W. został również nieprawomocnie skazany za gwałty na dwóch pracownicach. Groził im śmiercią oraz okaleczeniem dziecka. Marek W. ma za to spędzić 8 lat za kratami i zapłacić 750 tys. zł odszkodowania gwałconym kobietom. Proces odwoławczy cały czas się ciągnie.

Marek W. wyłudzał też unijne dopłaty. Zorganizował siatkę osób, które składały do ARiMR wnioski o dopłaty do upraw gruntów. Część ziemi fikcyjnie dzierżawił, inne grunty kupował na siebie lub na podstawione osoby. Ziemia w rzeczywistości nigdy nie była uprawiana rolniczo. Służyła tylko wyłudzaniu dopłat. Pracownicy firmy Marka W. byli siłą zmuszani do składania wniosków o dopłaty. Marek W. miał wgląd w ich konta bankowe. Do składania wniosków o dopłaty zmusił nawet matkę swojego pracownika. Jak zaznaczył sąd, Marek W. swoich pracowników sprowadził do roli niewolników. Byli bici i karani. Jeden z mężczyzn musiał biegać nago po terenie firmy. To była kara.

Sąd Okręgowy w Zielonej Górze uznał Marka W. winnym wyłudzeń unijnych dopłat do gruntów w latach 2005-2010. Marek W. zarobił ponad 5 mln zł. Został za to skazany na 5 lat więzienia. Ma też zwrócić zielonogórskiemu oddziałowi Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wyłudzone pieniądze.

W 2005 r. Marek W. śmiertelnie potrącił 22-latka na przejściu dl pieszych w Nowej Soli. Biznesmen wyszedł z tego obronną ręką i uniknął więzienia. Po zatrzymaniu w 2011 r. trafił za kratki, ale na krótko. Wyszedł z celi i nie zatrzymano mu nawet paszportu. Biznesmen od lat skutecznie unikał więzienia bawiąc się razem z ojcem na egzotycznych polowaniach. Jego ojciec to były prokurator. Z tego powodu w Nowej Soli panuje przekonanie, że Marek W. jest nietykalny.