Brutalnie zamordował wujka dusząc plastikową opaską. Ciało ukrył w szambie i… wypił dwa piwa (ZDJĘCIA)

Dawid L. zabił wujka Jerzego z zimną krwią. Wcześniej dokładnie zaplanował zabójstwo. Chrzestnego udusił plastikową opaską. Miał też młotek, na wszelki wypadek gdyby musiał dobić ofiarę, która opiekowała się nim od dziecka. Po wszystkim ciało ukrył w szambie, wypił dwa piwa i siadł przed komputerem. Brał udział w poszukiwaniach Jerzego wiedząc, że go zamordował.

W czwartek 14 kwietnia Dawid L. do zielonogórskiego sądu okręgowego przyjechał z celi aresztu, w której przebywa od końca czerwca ub.r. W asyście policjantów został wprowadzony  na salę rozpraw. W ławie oskarżonych siedział skuty za ręce i nogi. 23-latek odpowiada za najcięższą zbrodnię, zabójstwo. Jego ofiarą był wujek i chrzestny, który od dziecka się nim opiekował.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

W dniu 20 czerwca ub.r. rodzina zgłosiła zaginięcie 59-letniego Jerzego Makowskiego. Mieszkaniec maleńkiego Olszyńca w powiecie żarskim zniknął bez śladu. Policja zorganizowała poszukiwania, do których włączyli się strażacy, sąsiedzi i rodzina zaginionego. Przez kilka dni przeczesywano lasy i  okoliczne łąki.

Czwartego dnia poszukiwań, 26 czerwca ub.r., jeden ze strażaków na posesji zaginionego mężczyzny  zauważył nieużywane szambo. Po wypompowaniu nieczystości dokonano makabrycznego odkrycia. Na dnie leżało ciało Jerzego. Mężczyzna miał na szyi zaciśnięta plastikową opaskę używaną podczas prac budowlanych. Został brutalnie zamordowany.

Natychmiast ruszyło śledztwo. Podejrzenia od razu padły na 23-letniego bratanka ofiary. Dawid zgodził się zostać przesłuchany w charakterze świadka. Prokurator bardzo szybko doszedł do wniosku, że to Dawid zabił wujka i chrzestnego jednocześnie.

Już 27 czerwca było wiadomo, kto zabił. Dawid przyznał się do zbrodni. Podczas przesłuchania i wizji lokalnej dokładnie, ze szczegółami opisał oraz pokazał co zrobił nocą z 20 na 21 czerwca. W noc morderstwa Dawid zauważył wujka, który wracał do domu pijany. Mieszkali na jednej posesji. To wtedy postanowił zabić Jerzego. Kiedy wujek zniknął w domu, jego kat odczekał chwilę i poszedł do garażu. Tam miał przygotowane dwie plastikowe opaski do prac remontowo -budowlanych używane na przykład do spinania kabli. Jedną z opasek sam przerobił. Chłopak postanowił udusić chrzestnego wykorzystując fakt, że był on pijany. To miało mu ułatwić zbrodnię.

Dawid wziął też młotek, którym w razie problemów chciał ogłuszyć bądź dobić wujka. Poszedł do jego domu.

W pokoju, śpiącemu mężczyźnie założył opaskę na szyi. Po chwili morderca zacisnął opaskę na szyi chrzestnego i kucnął przy łóżku konającego mężczyzny. – Zaciągał opaskę ząbek po ząbku, po czym przyglądał się reakcji wujka, słyszał jak charczy – mówił w swojej mowie końcowej prokurator.

Po zabójstwie wyniósł ciało wujka z domu. Poszedł do szamba, na którym wcześniej zdemontował siedzisko. Wrzucił ciało wujka przed dziurę do środka. Wtedy zwłoki zaklinowały się. – Oskarżony poszedł do oddalonego budynku i wrócił z listwą, którą pomógł sobie odblokować zaklinowane ciało – mówił prokurator. Kiedy martwy wujek wpadł do szamba, siostrzeniec zamontował na otworze siedzisko i wrócił do domu. Wypił dwa piwa i jakby nic się nie stało siadł do komputera.

To nie koniec. Dawid L. po zabójstwie normalnie funkcjonował. Kosił trawę przed domem. Spryskał szambo płynem do mycia szyb. Tak zacierał ślady na miejscu ukrycia ciała. Po zgłoszeniu zaginięcia wujka, Dawid sam wpisał się na listę osób uczestniczących w poszukiwaniach Jerzego i brał czynny udział w akcji. – Zachowywał się normalnie, tylko dwa razy podczas poszukiwań wydawał się jakby wystraszony – opowiadał świadek w sądzie.

Kiedy strażacy odnaleźli już ciało Dawid był na posesji w Olszyńcu. Zachowywał się normalnie. Po chwili został zabrany do policyjnego samochodu.

Dlaczego zabił? Z domu nic nie zginęło. Podczas procesu pojawiło się kilka wątków, które miałyby tłumaczyć zabójstwo. Jednym z nich miało być rzekome molestowanie Dawida przez wujka. Powiedział o tym w sądzie sam oskarżony. Nie było jednak szans na potwierdzenie tego wątku. Świadkowie, najbliższa rodzina, nie wiedzieli nic o molestowaniu Dawida. W rozmowie ze świadkiem zaprzeczyć temu miała nawet siostra oskarżonego.

Kolejnym wątkiem było nadużywanie alkoholu przez zamordowanego wujka i rozpijanie ojca Dawida. Mężczyzna miał równie źle zachowywać się wobec psów należących do Dawida, a jednego chciał przejechać traktorem. Wujek miał niszczyć drzewka na posesji czy też „robić śmietnik wokół domu”. To relacja oskarżonego. Czy dlatego został zamordowany?

Świadkowie mówili zupełnie co innego. Jerzy Makowski był bezdzietnym kawalerem. Dawid i jego siostra byli dla niego oczkiem w głowie. Zabierał dzieci nad wodę, kupował słodycze. Dbał od samego początku traktując jak swoje dzieci.

Kłopoty zaczęły się kiedy Dawid i siostra dorośli. – Wujek jednego razu zapytał mamy dlaczego oni go tak nienawidzą – mówił świadek. Pożyczał im pieniądze, których nie zwracali. W końcu doszło do tragedii.

Dawid L. to osoba zamknięta w sobie. Miał kłopoty w kontaktach towarzyskich. Z pracy odszedł bo nie odpowiadał mu kolega. Małomówny, raczej odizolowany. Dopiero z drugim obrońcą znalazł jakiś kontakt. To osoba stojąca na uboczu. Nie miał konfliktów z prawem. Dzielnicowy nigdy wobec niego nie interweniował. Chłopak nie ma złej opinii. W areszcie również nie sprawia żadnych kłopotów wychowawczych. Sam przyznał, że zwierzęta kocha bardziej niż ludzi.

Zielonogórski sąd w czwartek 14 kwietnia zamknął przewód sądowy. Prokurator w mowie końcowej zażądał dla Dawida L. kary 25 lat więzienia. Przy czym jedyną okolicznością łagodzącą było przyznanie się do winy oskarżonego. – Zbrodnię szczegółowo zaplanował – mówił prokurator. Wcześniej do zabójstwa chciał użyć pętli do chwytania zwierząt. Ostatecznie zdecydował się na plastikową opaskę. Zabójstwo planował od około pół roku.

Będąc w celi usiłował popełnić samobójstwo. Nie udało mu się. Zdaniem prokuratora oskarżającego Dawida, nieudane samobójstwo to element gry, którą prowadzi oskarżony, a której celem jest jak najniższy wyrok. Tak samo jak fakt nieudzielania odpowiedzi podczas badania psychologicznego. Co w rezultacie skończyło się obserwacją Dawida przez biegłych psychiatrów. – Nie wyraził skruchy za to co zrobił – mówił prokurator. Mimo wszystko prokurator nie zażądał dla Dawida najwyższej kary, dożywotniego więzienia.

Oskarżyciel posiłkowy, mecenas Marek Świerkowski zaznaczył, że poszkodowani nie mają chęci odwetu na Dawidzie. Mecenas Świerkowski dodał, że wnoszą o taki sam wymiar kary, jak prokurator, ale pod rozwagę sądu zostawiają możliwość skorzystania z najsurowszego wymiaru kary, czyli dożywotniego więzienia.

Pojawia się również strach przed oskarżonym. – Rodzina jakąś formę obaw wyraża, ale najbardziej boją się dzieci moich klientów, czyli kuzynostwo oskarżonego. Boją się jego zachowania po wyjściu z więzienia – wyjaśnia mecenas Świerkowski.

Obrońca Dawida w mowie końcowej zaznaczała, że nie ustalono dlaczego oskarżony zabił wujka. Zwracała uwagę na to, że zastanawiające jest to, dlaczego osoba, która nie wyraża agresji zabija bliskiego mu wujka. Dodała, że wyrażał on skruchę po swoim czynie. Obrońca podkreśliła, że próba samobójcza Dawida była nieudana, bo współwięzień w porę się obudził. – Gdyby spał dłużej to pewnie dziś by mnie tu nie było – mówiła adwokat broniąca Dawida. Wniosła o jak najniższy wymiar kary.

Dawid powiedział, że wie co zrobił i musi ponieść konsekwencje. Starał się wyjaśnić, że po odsiedzeniu wyroku nie będzie chciał wrócić do więzienia i nie będzie szukał zemsty. – Kiedy w celi inni mówią o zemście na jakichś osobach to idę do wychowawcy i proszę o przeniesienie do innej celi – mówił Dawid przed sądem. Oskarżony poprosił sąd o możliwe najniższy wymiar kary.