Brutalnie zamordował żonę i spalił w mieszkaniu w Lubsku. Łukasz P. skazany na dożywocie

Łukasz P. skazany na dożywocie

W piątek, 5 listopada, zielonogórski sad okręgowy skazał na dożywicie Łukasza P. To kara za brutalne zabójstwo żony i spalenie jej ciała w kamienicy w Lubsku.

Zielonogórski sąd okręgowy skazał Łukasza P. na najsurowszą karę, dożywotniego więzienia. Wyrok nie zapadł jednak jednogłośnie. Sąd uznał, że morderca zabił ze szczególny okrucieństwem, ale nie zaplanował zbrodni. Zadał Patrycji tak dużo ciosów, że biegłą nie mogła się ich doliczyć.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Uderzał w szyję, twarz, ręce, klatkę piersiowa oraz brzuch. Zdaniem sądu taka ilość ciosów nożem była pastwieniem się nad ofiarą. Był przy tym w pełni poczytalny i wiedział co robi.

Zdaniem sądu jedynymi okolicznościami łagodzącymi było jego przyznanie się do zabójstwa oraz spalenie ciała żony. Łukasz P. podczas procesu wyraził skruchę i przeprosił za to co zrobił. Sąd dopatrzył się jednak, że nie była to końca szczera skrucha.

Łukasza P. na ogłoszeniu wyrku nie było. Na chwilę przed cofnął wniosek o doprowadzenie i został w celi. Będzie mógł starać się o przedterminowe wyjścia z więzienia po odbyciu 25 lat kary.

Prokurator wnosiła o dożywocie dla mordercy. W mowach końcowych Łukasz P. prosił o sprawiedliwy wyrok i to… żeby sąd dał mu szansę.

Obrona już zapowiada apelację. – Złożymy apelację. Nie zgadzam się z surowością wyroku oraz z przyjętą kwalifikacją czynu jako zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem – mówi mecenas Piotr Haładuda, obrońca Łukasz P.

Przypomnijmy. W poniedziałek, 7 października, 2019 r. w mieszkaniu kamienicy przy ul. Krakowskie Przedmieście w Lubsku wybuchł pożar. Na miejsce dojechały wozy straży pożarnej. Z ogniem walczyło siedem strażackich zastępów. Ewakuowano mieszkańców trzech okolicznych kamienic.

Podczas akcji w mieszkaniu dokonano makabrycznego odkrycia. Znaleziono spalone ciało Patrycji. Śledczy od razu wiedzieli, że doszło do zabójstwa. Kilka godzin później został zatrzymany Łukasz P., mąż ofiary

Ustalono, że Łukasz P. wszedł do mieszkania na drugim piętrze w kamienicy. Nie mieszkał już wtedy z żoną i dwójką swoich dzieci Marcelem i Marceliną. Miał zakaz zbliżania się do żony za znęcanie się nad żoną. Bił Patrycją, szarpał, wyzywał, a nawet skopał.

W mieszkaniu nożem zamordował żonę Patrycję. Zadawał ciosy w szyje, ręce i brzuch. Dźgnął żonę kilkanaście razy.

Po morderstwie szedł spać do parku i na wódkę do kolegi. Wrócił do mieszkania, oblał ciało Patrycji benzyną i podpalił wywołując pożar kamienicy.

Przed zielonogórskim sądem okręgowym przyznał się do wszystkiego. – Przyznaje się,  nie wiem co we mnie wstąpiło – mówił Łukasz P. Przeprosił matkę ofiary i swoje dzieci. – Przepraszam, że zabrałem im matkę i odebrałem ojca – mówił w sadzie, ale bez emocji.