Jerzy, oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem Marty, przyznał się do zbrodni, ale nie pamięta jej przebiegu. W czwartek 23 kwietnia ruszył proces. Oskarżony zeznawał cicho, spokojnie, wręcz anemicznie.
Jerzy w kajdankach, z nogami zakutymi w łańcuchy, w czwartek 23 kwietnia został wprowadzony na salę rozpraw zielonogórskiego sądu. Siadł w ławie oskarżonych. Wyraźnie przytył od czasu zatrzymania na początku stycznia ub.r. W ławie oskarżonych, w asyście dwóch policjantów, został rozkuty z kajdanek. Odmówił składania wyjaśnień, ale odpowiadał na pytania sądu, prokuratora i oskarżyciela posiłkowego.
Co się działo w tragiczny dzień? Jerzy przyznał się do zabójstwa Marty. Zeznał, że przyjechał do Marty do mieszania w bloku przy ul. Lisiej. Kupili je na kredyt zaciągnięty z rodzicami Jerzego. Razem pili wodę z sokiem. Rozmawiali o alimentach na dwoje dzieci. Jerzy zeznał, że chciał się dogadać i dobrowolnie płacić na dzieci. Marta miała mu powiedzieć, że sprawę załatwi sądownie. Miała nawet powiedzieć, że Jerzy „sprawę załatwi jak się zabije lub powiesi”. Marta miała przy tym wyzywać Jerzego. W końcu kiedy w przedpokoju zawiązywał buty wyszła z kuchni z nożem w ręku. I tutaj dość szczegółowe zeznania oskarżonego się kończą. Pamięta jednak, że Marta robiła w jego kierunku ruchy takie, jakby chciała go pchnąć nożem. Poszarpali się. Polała się krew.
Na pytanie prokuratora o to, ile zadał Marcie ciosów i jak je zadawał, Jerzy cicho mówi – „nie pamiętam”. Skąd się ciało wzięło w łazience w brodziku? „Nie pamiętam”. Czy próbował ciało Marty umieścić w bagażniku samochodu? „Nie pamiętam”. I tak mniej więcej do czasu, gdy został zapytany o to, czy dziecko widziało zbrodnię. Tutaj Jerzy pamięta, że Wiktoria była w mieszkaniu gdy mordował Martę, ale w pokoju z zamkniętymi drzwiami. Pamięta również, że przebrał dziecko w śpioszki, zmienił pieluchę i wychodząc z dzieckiem, drzwi od łazienki, w której było ciało Marty, były zamknięte. Pamiętał również, że starszego syna odebrał z przedszkola, a dzieci zawiózł do brata. Sędzia zapytała Jerzego skąd rozbieżność w jego pamięci. Dlaczego pamięta wydarzenia sprzed i po tragedii, ale jej przebiegu już nie opisuje. Oskarżony nie potrafił tego wyjaśnić.
Jerzy zeznał, że ciało Mary zawinął w koce i zniósł do piwnicy trzymając pod ręce. Krwawiące miejsca zawinął w folie. Po wszystkim pojechał do Nowogrodu Bobrzańskiego. Pod domem rodziców zostawił samochód i poszedł do lasu. Po co, nie wyjaśnił.
Jerzy przeprosił państwa Witkowskich za to, że zabił Martę.
Wszystko wskazuje na to, że raniona nożem Marta próbowała wyjść na balkon. Nie udało jej się, bo była do połowy opuszczona roleta. Świadczą o tym ślady krwi na oknie. Marta została brutalnie zamordowana nożem. Miała również złamany kręgosłup.
Morderca ciało Marty prawdopodobnie umył z krwi pod prysznicem, a potem posprzątał mieszkanie. Tak dokładnie, że śledczy początkowo nie zauważyli, że doszło tam do morderstwa. Ciało zamaskował w piwnicy i wtedy odjechał.
Zeznania przed sądem składali świadkowie. Najpierw matka i ojciec zamordowanej Marty. Barbara Witkowska opowiadała o fatalnych relacjach z Jerzym. Mówiła, że nic nie robił tylko całymi dniami leżał na kanapie. Marta długo nie wiedziała o tym, że Jerzy jest rencistą wojskowym. Ukrywał to. Mówił, że żyje z funduszy. Służył w Nowogrodzie Bobrzańskim. Powodem przejścia na rentę miała być depresja. B. Witkowska opowiedziała również o zdarzeniu z grudnia 2013 r. – Jerzy Martę posiniaczył, a Dawidkiem rzucił o szafkę z butami – mówiła mama Marty.
Ojciec Marty dziwił się temu, że Jerzy nigdy nic nie robił. On również mówił o pobiciu Marty przez Jerzego, który często miał też być agresywny wobec Dawida. Nie potrafi wybaczyć zabójstwa swojej jedynej córki. – Gdybym wtedy go spotkał, to ja dziś siedziałbym w ławie oskarżonych – powiedział ojciec Marty.
Swoje zeznania złożył również ojciec oskarżonego. Opowiadał o tym jak zabrał syna z mieszkania przy ul. Lisiej, bo Marta nie chciała z nim już być. Mówił o chorobie syna i o tym jak woził go do lekarzy. Zeznał, że był świadkiem tego jak Marta kazała Jerzemu „zabić się lub powiesić”. Wspomniał o kłótni z Martą, po której Jerzy pojawił się w domu w Nowogrodzie Bobrzańskim z podrapaną twarzą. Opowiedział również o tym jak w feralny dzień rozmawiał przez telefon z Jerzym, który był już wtedy w lesie i przepraszał za to co zrobił.
Sąd po konsultacji z oskarżycielem oraz obroną zadecydował, że nie będzie ponownie przesłuchiwany siedmioletni dziś Dawid. To właśnie z synem Jerzy miał być na zakupach w markecie, w którym kupił sznurki i folie. W sądzie oskarżony temu zaprzeczył.
Mecenas Anna Drobek jest oskarżycielem posiłkowym w sprawie. Wystąpiła o odszkodowanie na rzecz rodziny i dzieci zamordowanej Marty. Zadbała również o sprawy alimentacyjnej dla dzieci oraz zabezpieczenie mieszkania na ich rzecz.