Były esbek w okropny sposób zniszczył biznesmena. Dziś jest wrakiem człowieka z ogromnymi długami

Adam Niedźwiecki razem z żoną założył świetnie prosperującą firmę produkującą drewniane elementy do placów zabaw i ogrodów. Dziś jest wrakiem człowieka, z ogromnymi długami. Życie zrujnował mu Wiesław K. Z pożyczki 700 tys. zł zabrał od biznesmena około 2 mln zł. Kazał w firmie zatrudnić siebie, konkubinę i syna. Zabrał samochody pana Adama. Dręczył, nękał i zastraszał mężczyznę, aż w końcu pobił i kazał oddać mu firmę.

Ta okropna historia wygląda jak scenariusz filmu „Dług”. Adam Niedźwiedzki kupił ziemię w miejscowości Gryżyno koło Myśliborza (woj. zachodnio-pomorskie). W 2016 r. ruszyła jego firma prowadzona razem z żoną. Produkcja drewnianych elementów do ogrodów szła na eksport między innym do Skandynawii. – Potrzebowałem pieniędzy na rozwój, a decyzja kredytowa przeciągała się – wspomina Adam Niedźwiecki. Znajomy polecił mu Wiesława K. z Wronek. Jak się okazało byłego agenta SB. Pożyczał pieniądze na procent. Pan Adam skorzystał, najpierw pożyczając 150 tys. zł. Oddał wszystko z ustalonymi z odsetkami. Potem były kolejne pożyczki. W sumie zebrało się około 700 tys. zł.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Podczas zwrotu ostatniej pożyczki zaczęły się problemy. Okazało się, że odsetki za zwłokę wynoszą kilkaset procent. Pan Adam zaczął pracować tylko na Wiesława K. – Oddawałem tygodniowo po kilka tysięcy złotych, ale to nawet nie pokrywało odsetek, a te zdaniem Wiesława K. cały czas narastały – opowiada A. Niedźwiecki. Wiesław K. stał się agresywny. Zaczął wydzwaniać do pana Adama i straszyć go. – Pewnego dnia przyszedł i zabrał mi luksusowego nowego mercedesa – opowiada pan Adam. Zabrał też skodę, którą zaczęła jeździć kochanka Wiesława K. Niedźwiecki cały czas spłacał odsetki od pożyczki. W sumie oddał Wiesławowi K. około 2 mln zł. To też nie wystarczyło. – Wiesław zmusił mnie do zatrudnienia siebie w mojej firmie. Wypłacałem mu 6 tys. zł pensji miesięcznie – mówi pan Adam. Bandzior na tym nie skończył. Cały czas groził A. Niedźwieckiemu. – Kazał mi zatrudnić też swoją kochankę Annę P. z pensją 3,5 tys. zł – mówi pan Adam. Kolejnym krokiem było nakazanie zatrudnienia syna bandyty. Pan Adam i jemu musiał płacić 3,5 tys. zł miesięcznie.

Biznesmen zaczął tracić płynność finansową. – Sprzedałem mieszkanie i ponad 200 tys. zł dałem Wiesławowi – opowiada pan Adam. Kiedy w końcu spóźnił się z wypłatą dla syna został pobity przez Wiesława K. Wtedy bandzior przeszedł do ostatniego punktu swego okropnego planu. – Kazał przekazać mu firmę. Ja miałem dostać 3 tys. zł na opłaty i pracować u niego – mówi pan Adam. Wiesław K. groził, że zabije rodzinę biznesmena.

Pan Adam nie wytrzymał. Zgłosił się na policję. W lubuskim oddziale Centralnego Biura Śledczego Policji miał jednak usłyszeć, żeby zgłosił się z tym do CBŚP w Szczecinie, bo jest mieszkańcem woj. zachodnio-pomorskiego, albo w Poznaniu, bo Wiesław K. jest z Wronek, czyli z Wielkopolski. Bezsilny 30-latek skontaktował się z Krzysztofem Rutkowskim i ten doprowadził do akcji zatrzymania Wiesława K.  Biznesmen umówił się z oprawcą w restauracji przy jednej ze stacji paliw w Gorzowie. Tam miał przekazać 63-letniemu Wiesławowi K.  kolejne pieniądze. Kiedy dawał mu kopertę do akcji weszli ludzie Rutkowskiego i zatrzymali bandziora.

Gorzowski sąd zaraz po zatrzymaniu aresztował Wiesława K. i Annę P. Usłyszeli zarzuty wyłudzenia majątku od biznesmena szantażując go. Po pół roku Wiesław K. opuścił areszt i razem z Anną P. stanęli przed sądem. Anna P. przyznała się do wyłudzenia pieniędzy i została skazana na karę więzienia w zawieszeniu. Wiesław K. też się przyznał, ale nie chce oddać pieniędzy panu Adamowi, dlatego trwa proces. W piątek, 4 października, przed gorzowskim sądem przesłuchano pana Adama. Schorowany dziś mężczyzna zeznania składał kilka godzin. Biznesmen dziś jest wrakiem człowieka. – On zrujnował mi życie – mówi pan Adam cierpiący na toczeń. Z żoną i dwójką dzieci w wieku 2 i 6 lat mieszkają w wynajętym mieszkaniu. Nie mają pieniędzy nawet na prąd i codzienne najbardziej niezbędne potrzeby. – Mam tylko ogromne długi, w które wpadłem przez tego bandytę – mówi załamany Adam.