Sławomir M. za usiłowanie zabójstwa swojej byłej partnerki Małgorzaty spędzi za kratami 10 lat. Rzucił się na kobietę w jednym z barów przy ul. Wojska Polskiego w Zielonej Górze. Zadał jej kilka ciosów nożem. Tylko pomoc świadków i szybka operacja uratowały kobiecie życie.
Skazany Sławomir M. wyroku wysłuchał spokojnie. Kiedy sędzia zielonogórskiego Sądu Okręgowego Diana Książek-Pęciak skazywała go na 10 lat więzienia nawet nie ruszył głową. Wcześniej zza kuloodpornej szyby spoglądał na byłą partnerkę. Sąd na poczet kary zaliczył Sławomirowi M. pobyt w areszcie od lutego br. Sąd uznał również, że Sławomir ma zapłacić Małgorzacie 50 tys. zł zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Wyrok nie jest prawomocny.
Sąd ogłaszając wyrok kierował się tym, że Sławomir nie działał w afekcie. Rzucił się na byłą partnerkę po pewnym czasie od zwrócenia mu pierścionka zaręczynowego, ale chciał ją zabić. Wyraźnie to artykułował, co potwierdzili świadkowie. Ciosy zadane nożem przez skazanego byłej partnerce realnie zagrażały jej życiu.
Sędzia D. Książek-Pęciak podkreśliła jednak, że nie ma również wystarczających dowodów na to, że Sławomir M. zaplanował zbrodnię. Nie udowodniono mu, że do baru przyniósł nóż z myślą o zabójstwie Małgorzaty. Stąd kara 10 lat więzienia, a nie 15 lat, jak żądał prokurator.
Wpływ na wysokość kary miała również skrucha skazanego okazywana podczas procesu oraz przyznanie się do winy. Na jego niekorzyść działał fakt, że był on już wielokrotnie karany za czyny, w których agresja była podstawą działania. Nie działał jednak w warunkach recydywy.
– Liczyłam na 15 lat więzienia, ale 10 lat to również surowy wyrok – mówi Małgorzata. To co przeżyła cały czas nie daje jej spokoju. Cierpi na zespół stresu pourazowego po ataku jej byłego partnera. Ma silne bóle w okolicach rany zadanej nożem i szpecące ciało blizny. Chce teraz tylko spokojnie żyć.
Do tragicznych wydarzeń doszło w piątek 19 lutego br. Małgorzata razem ze Sławkiem weszła do jednego z barów przy ul. Wojska Polskiego. Małgorzata rozstała się ze Sławkiem tydzień wcześniej. Powodem było nadużywanie alkoholu przez Sławomira. Chciała mu „dać czas na przemyślenia, co dalej”.
W barze siedzieli razem. Dziewczyny piły drinki, 31-letni Sławek colę. Miał też napój energetyczny w butelce. Wspominali dobre czasy. Sławek pytał czy Małgorzata pójdzie z nim wieczorem do wynajętego pokoju. Co jakiś czas Sławek wychodził z baru na papierosa. Po chwili para zaczęła się sprzeczać. Sławek powiedział byłej partnerce, że zaszył się i może to udowodnić. Małgorzata chciała dokumentu od lekarza. Sławek wtedy ,,pękł”. Przyznał, że nie ma wszywki. Sytuacja robiła się coraz bardziej nerwowa.
Małgorzata przesiadła się z daleka od Sławka. Powiedziała, że z nimi koniec, bo nie dotrzymał danego jej wcześniej słowa. Zdjęła z palca pierścionek zaręczynowy. Sławek na to powiedział „urządzę ci pogrzeb” i po chwili wstał od stołu.
Sławek podszedł do byłej partnerki, wyjął z kieszeni nóż i zaczął jej zadawać silne ciosy. Uderzał w brzuch, klatkę piersiową, ciął po rękach. Dziewczyna broniła się, ale upadła. Chwyciła ostrze noża, lecz to spowodowało bolesne rozcięcie dłoni.
Sławka obezwładnili mężczyźni, którzy byli w barze. Ranna kobieta razem z koleżanką uciekły na zaplecze lokalu. Tam schroniły się.
Na zapleczu lokalu pomocy rannej dziewczynie udzielił ratownik pracujący na szkolnym basenie. Dzięki tej pomocy i ludziom, którzy odciągnęli od niej Sławka prawdopodobnie przeżyła atak. Po chwili pojawiła się policja i pogotowie ratunkowe.
Ranna Małgorzata trafiła do szpitala. Na oddziale zszyto jej głębokie rany od ostrza noża. W pewnym momencie ranna kobieta dostała silnego krwotoku. Kobieta trafiła na stół operacyjny. Ostrze przebiło brzuch oraz uszkodziło płuco. – Lekarz powiedział mi, że miałam dużo szczęścia, bo mogłam być już na tamtym świecie – mówiła poszkodowana.