Jak informuje portal wiadomoscizg.pl, lubuski urząd marszałkowski na maskotkę Duszka Lubuszka, która ma promować lubuskie zamki i pałace, wydał już około 100 tys. zł. Tylko, że duszka nigdzie nie widać. Nikt też go nawet nie kojarzy. Czy jest więc sens wydawać takie pieniądze na maskotkę?
W poniedziałek, 28 listopada, podczas sesji sejmiku województwa lubuskiego, o duszka i wydatki z nim związane radna Beata Kulczycka zapytała Janusza Rewersa, dyrektora departamentu promocji i strategii marki w urzędzie marszałkowskim. – 20 tys. złotych na teksty o Duszku Lubuszku, 13 tys. na ilustracje, kolejne kwoty na naklejki, balony i inne mniejsze gadżety, tyle to kosztuje nas wszystkich – wyliczała radna Beata Kulczycka (Samorządowe Lubuskie), która na maskotce nie zostawiła suchej nitki.
Jak informują wiadomoscizg.pl, radna Kulczycka przypomniała, że do tej pory urząd marszałkowski wydał na maskotkę blisko 100 tys. złotych, a działania promocyjne są żadne.
Duszek Lubuszek. Co to jest?
– Mało tego z relacji radnej wynika, że departament promocji i strategii marki przesunął terminy kampanii związanej z nową maskotką, zasłaniając się wojną na Ukrainie. Niestety, nie jest to żart, mimo iż pomysłodawcą akcji z duchem jest kabareciarz Janusz Rewers, dyrektor departamentu promocji i strategii marki w urzędzie marszałkowskim, członek Platformy Obywatelskiej – czytamy na wiadomoscizg.pl.
Mało tego, Duszek Lubuszek kompletnie z niczym się nie kojarzy. Nikt nie jest w stanie powiedzieć niczego o duszku. Tymczasem w maskotce Duszka Lubuszka zarząd województwa lubuskiego pokłada ogromne nadzieje. Ma być dobrą promocją lubuskich zamków. Tylko czy to jest potrzebne?
Jak czytamy na wiadomoscizg.pl, „większość internatów pisała o tym, że duszek przypominana prezerwatywę. Kabareciarz Janusz Rewers, dyrektor departamentu promocji i strategii marki w urzędzie marszałkowskim, podkreślał, że krytyki się nie boi, dziękował za uwagi i mówił, że prace nad maskotką są zaawansowane”.