Kobieta z trójką dzieci z pontonu, ze środka jeziora wzywała pomocy. Jej mąż próbując odzyskać stracone wiosło wskoczył do wody, stracił siły i groziło mu utonięcie. Na pomoc ruszył im mężczyzna, który nie ma prawej ręki. Andrzej Stefanowicz wpław dotarł do rodziny, odholował ponton z pasażerami, a następnie z pomocą obywatela Szwajcarii wykorzystali ponton i popłynęli wyciągnąć z wody mężczyznę. Gdyby nie ich reakcja doszłoby do tragedii.
W poniedziałek, 1 sierpnia, na jeziorze Goszcze w powiecie świebodzińskim doszło do niebezpiecznej sytuacji. Około godziny 17:30 służby dostały informację o tonącej osobie. Natychmiast skierowano na miejsce policję i strażaków oraz Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Kiedy dojechali nad jezioro sytuacja była już opanowana.
Rodzina z trójką dziecko wybrała się popływać po jeziorze pontonem. To był 56-latek, żoną oraz dziećmi w wieku 10, 8 i 3 lat. Kiedy pływał odkręciło mu się wiosło. 56-latek nie mogąc dosięgnąć wiosła z pontonu wskoczył do wody. – Jako jedyny z całej piątki nie miła założonego kapoka czy też kamizelki ratunkowej – mówi asp. Marcin Ruciński, rzecznik policji w Świebodzinie. Kiedy dotarł do wiosła opadł z sił, a ponton z rodziną odpłynął. 56-latek nie dał rady dopłynąć do oddalającego się pontonu. Zaczął tracić siły i popłynąć do brzegu i kładki. Kiedy tam dopłynął nie miał siły wejść na kładkę. – Chwycił się wystającego z wody pala, służącego do cumowania łódek – mówi asp. Ruciński. Na pomoc 56-latkowi ruszyło mu dwóch mężczyzn. Pierwszy z nich, mieszkaniec miejscowości Lubrza, Andrzej Stefanowicz wskoczył do wody. Dopłynął do pontonu z kobietą i dziećmi i odholował ich do brzegu.
Następnie A. Stefanowicz wykorzystał ponton i wraz z obywatelem Szwajcarii, który był na wczasach, popłynęli po wycieńczonego mężczyznę. W tym momencie dołączyli do nich kolejni dwaj turyści, którzy pomogli zejść mężczyźnie na brzeg.
Niepełnosprawny ruszył na ratunek
Na uwagę zasługuje fakt, że mężczyzna, który pomógł rodzinie, jest niepełnosprawny, nie ma jednej ręki. – Decyzję o ratowaniu podjął natychmiastowo, ale świadomie. Kiedyś był w sytuacji, gdy potrzebował pomocy i czekał na nią blisko pół godziny – mówi asp. Ruciński. To wtedy stracił rękę.
Postanowił najpierw ściągnąć rodzinę i wykorzystać ponton, by popłynąć po mężczyznę, ponieważ w stresie, nie wiadomo jak mógłby się zachować. Gdyby popłynął po niego wpław stworzyłoby to zagrożenie dla nich obu. – Postawa pana Andrzeja zasługuje na szczególne wyróżnienie – mówi asp. Ruciński.
Przecenianie własnych możliwości może doprowadzić do tragedii. Niestety często zdarza się, że będąc zbyt pewnym siebie, sprowadzamy na siebie zagrożenie, a jednocześnie powodujemy ciężkie przeżycia u najbliższych. – Sytuacja szczególnie często dotyczy właśnie zdarzeń nad wodą w sezonie letnim. Są to próby przepłynięcia jeziora bez zabezpieczenia czy też lekceważenie stosowania różnego rodzaju wyposażenia, na przykład w postaci kapoków – zaznacza asp. Ruciński. \