Darek potrafi wydmuchać 4 promile. Kolejny raz ratowali go zielonogórscy policjanci (ZDJĘCIA)

Każdego dnia zielonogórska prewencja odwozi do izby wytrzeźwień osoby leżące na chodnikach, śpiące na ławkach czy w krzakach. To ratowanie im życia, chociaż w zdecydowanej większości to te same osoby. Tak bardzo często jest właśnie w przypadku Darka.

Jest piątkowa noc 26 stycznia. Przy pogotowiu na ul. Chrobrego leży mężczyzna. Na miejsce od razu jedzie patrol prewencji. Policjanci na miejscu od razu rozpoznają osobę. To Darek, stały bywalec izby wytrzeźwień. Podnieśli go i posadzili. Do noclegowni nie pójdzie, bo jest kompletnie pijany. Potrafi wydmuchać aż 4 promile alkoholu. Mieszka na melinie. Tam też nikt się nim nie zajmie. Wiecznie brudny i upity systematycznie ląduje w „wytrzeźwiałce”. Nie ma innego wyjścia.

W sobotę Darek jest do tego jeszcze agresywny. Rzuca się do policjantów. Wyzywa ich i krzyczy. Chce załatwiać potrzeby fizjologiczne na chodniku. Nie chce jechać do izby wytrzeźwień, ale i tak jedzie. W niedzielę rano dojdzie do siebie i z pewnością wkrótce znowu tam trafi. – Nie zostawimy go na chodniku czy w krzakach, bo jeszcze stanie mu się coś złego – mówią policjanci nocnego patrolu.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Takich „Darków” w mieście jest wielu. Część z nich jest doskonale znana policji, bo do izby wytrzeźwień jeżdżą systematycznie. Niekórzy na widok mundurowych cieszą się, bo wiedzą, że zimna noc skończy się w policyjnej celi lub izbie wytrzeźwień. Tam dostaną koc, prześpią się w łóżku. Zdarza się, że trzeźwy bezdomny na widok policji sam prosi, żeby odwieźli go noclegowni. Wie, że może nie przeżyć zimnej nocy.

Policjanci zimą są szczególnie wyczuleni na leżące osoby. – Od połowy października rusza akcja, podczas której szczególny nacisk kładziemy na to, żeby pomagać bezdomnym przetrwać mroźne noce – mówi kom. Krzysztof Gajda, zastępca komendanta zielonogórskiej policji. Policjanci z prewencji nie tylko wypatrują ich na ulicach. Sprawdzają altany działkowe, pustostany oraz parki i lasy w okolicach. Zaglądają wszędzie tam, gdzie mogą być osoby bezdomne.

To niewdzięczne zadanie. Wielu pijanych bezdomnych robi się agresywnych. – Nie przejdziemy obok nich obojętnie, bo sami nie dadzą sobie rady, wiemy o tym – mówią policjanci z nocnego patrolu. Czasem zdarza się, że zimową nocą do izby wytrzeźwień pojadą dwa lub trzy razy. – Bardzo często nie możemy odwieźć takiej osoby do domu, bo albo go nie ma, albo nikt nie chce się nią zająć – mówi kom. Gajda.