43-latek wszedł na słup wysokiego napięcia i groził skokiem z wysokości 35 metrów. Policjanci negocjowali z desperatem kilka godzin. Udało się. Mężczyzna trafił pod opiekę medyków.
W środę, 14 listopada, po godzinie 14.00 dyżurny sulęcińskiej jednostki otrzymał zgłoszenie o mężczyźnie siedzącym na jednym ze słupów energetycznych w Sulęcinie. Na miejsce natychmiast pojechał patrol policji. Na szczycie konstrukcji był mężczyzna. – Priorytetem stało się jak najszybsze odłączenie słupa od zasilania. Na miejsce wezwano pracowników energetyki, straż pożarną oraz karetkę pogotowia – mówi sierż. Klaudia Richter, rzeczniczka sulęcińskiej policji.
Policjanci próbowali nawiązać kontakt z mężczyzną. Dopiero po chwili wywiązała się między nimi rozmowa. Funkcjonariuszom udało się ustalić personalia mężczyzny. Podkreślał on, że jeżeli spróbują się do niego zbliżyć to skoczy. Powodem tak desperackiego kroku miał być konflikt rodzinny. Konstrukcja, na której znajdował się mężczyzna, miała wysokość ok. 35 metrów. To znacznie utrudniało kontakt z desperatem. Niezbędna w tej sytuacji była pomoc negocjatorów policyjnych.
Liczyła się każda minuta. Zapadał zmierzch, a temperatura powietrza spadała. Policjanci rozpoczęli negocjacje. Udało im się nawiązać rozmowę z mężczyzną. – Nie był on w stanie określić czego oczekuje. W dalszym ciągu groził, że skoczy – mówi sierż. Richter. Konieczne było rozłożenie poduszki wysokociśnieniowej. Sprowadzony został również specjalny wysięgnik strażacki. Do pomocy skierowano antyterrorystów.
Zapadł zmrok. Temperatura powietrza była bliska zeru. Negocjacje trwały. Każdy ruch mężczyzny obarczony był ogromnym ryzykiem. Około godziny 20.00 użyto wysięgnika strażackiego. Jeden z czterech negocjatorów wraz z policjantem wznieśli się na wysokość, na której znajdował się mężczyzna. Kontynuowali wielogodzinne negocjacje. Około godziny 21.00 mężczyzna wszedł do kosza wysięgnika i bezpiecznie zjechał na dół. Tam został przekazany służbom medycznym.