Do tragedii doszło w Kartowicach koło Szprotawy. Poparzony rocznych chłopiec trafił najpierw do szpitala w Zielonej Górze, a później do szpitala w Szczecinie. Stan chłopczyka był ciężki. Niestety, poparzony maluch zmarł.
Zdarzenie potwierdza sierż. Aleksandra Jaszczak, rzeczniczka żagańskiej policji. – Do nieszczęśliwego zdarzenia doszło w jednym z domów w Kartowicach – mówi sierż. Jaszczuk. Maleńkie dziecko było w domu z babcią. Matka dziecka wyszła z domu do toalety. Chłopiec poszedł za matką. Wtedy doszło do tragedii.
Maluch spadł ze stopnia w pomieszczeniu. Nieszczęśliwie maluch wpadł na garnek z wrzącą, studzącą się galaretą. Upadając strącił pokrywę i maluszek wpadło do wrzącej galarety.
Na miejsce została wezwana pomoc, następnie śmigłowcem LPR został przewieziony do szpitala w Zielonej Górze. Z powodu stanu rozległych poparzeń ciała został przewieziony do szpitala specjalistycznego w Szczecinie. – Niestety, w szpitalu w Szczecinie chłopczyk zmarł – mówi prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury rejonowej. Chłopiec zmarł w piątek, 16 listopada. Ponad tydzień trwała walka o jego życie.
Decyzją prokuratora ciało chłopczyka zostało zabezpieczone do sekcji. – Prokurator chce poznać mechanizm śmierci dziecka – mówi prokurator Fąfera. Trwa dochodzenie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka.