W gorzowskim szpitalu zmarł 12-latek, który został przygnieciony drzewem na kempingu w Osieku. Dziecko było w bardzo ciężkim stanie. Zaraz po tragicznym wydarzeniu chłopiec był bardzo długo reanimowany. 12-latek doznał wielu urazów wewnętrznych. Trwa śledztwo pod kątem niemyślnego spowodowania śmierci dziecka.
Do koszmarnego wypadku doszło 2 sierpnia w miejscowości Osiek w województwie lubuskim. Kilka minut po godz. 15.00 nad miejscowością Osiek przeszła gwałtowna burza. Potężny wiatr złamał drzewo.
Ogromny pień spadł na przyczepę kempingową stojącą w popularnym ośrodku przy jeziorze. W przyczepie były cztery osoby: 40-letnia kobieta, jej dwóch synów w wieku 17 lat oraz 12-latek, który znajdował się pod jej opieką.
Drzewo runęło na część kempingu, w którym był 12-latek. Dziecko zostało przygniecione ogromnym pniem.
Na miejsce dotarły służby ratunkowe. 12-latek został wyciągnięty ze zmiażdżonego kempingu. Doznał bardzo poważnych urazów wewnętrznych. Chłopiec nie dawał oznak funkcji życiowych. Na miejscu długo był reanimowany przez zespół medyków. W bardzo ciężkim stanie 12-latek został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w Gorzowie.
Od chwili tragicznego wypadku cały czas trwa walka o życie 12-ltniego chłopca. – Niestety, mimo wysiłków lekarzy, nie udało się. Dziecko zmarło w szpitalu– mówi dla poscigi.pl sierż. szt. Tomasz Bartos, rzecznik policji w Strzelcach Krajeńskich. Zostało wszczęte śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka.