Duch zamordowanego nachodził sąsiadkę. To wydarzyło się naprawdę

    W latach 70. na posterunek milicji w Sławie zgłosiła się starsza kobieta z Lipinek pod Sławą. Powiedziała, że sąsiad nęka ją nocami, nachodzi i nie daje spać. Tymczasem… sąsiad od dawna nie żył, o czym nikt nie wiedział.

    Sprawę rodem z archiwum X prowadził prokurator Jan Wojtasik, były nowosolski Prokurator Rejonowy i później szef Zielonogórskiej Prokuratury Okręgowej. Pamięta ją doskonale, bo była jedną z jego pierwszych spraw w nowosolskiej prokuraturze. Tym bardziej, że zaczęło się niewinnie, od zgłoszenia na milicji dotyczącego uporczywego sąsiada. Staruszka z Lipinek koło Sławy powiedziała milicjantom, że ma dość mężczyzny, który nie daje jej spać. Nachodzi ją i mówi, że ma mu pomóc, ma go wyciągnąć skądś.

    --- Czytaj dalej pod reklamą ---

    Milicjanci przyjęli zgłoszenie. Pojechali do domu nękającego kobietę sąsiada, chcąc z nim porozmawiać. Po dotarciu do Lipinek i domu mężczyzny niczego nie załatwili. Mężczyzny w domu nie było. Zdziwili się tym bardziej ,bo żona powiedziała, że mężczyzny nie ma od dawna. Zastali w domu kobietę i innego mężczyznę. Zauważyli również, że nowy mężczyzna na dobre się już wprowadził do domu w Lipinkach.

    Rozpytana przez milicjantów staruszka powiedziała, że mężczyzna nadal ją nachodzi. To było na tyle dziwne i niemożliwe, że policjanci zaczęli przyglądać się wydarzeniu.

    Zjawa i przeszukanie

    Milicjanci zaczęli bacznie przyglądać się sprawie. Pytali o mężczyznę w okolicy. Nikt go od dawna nie widział. Poszli do jego domu. Wtedy kobieta powiedziała, że jej mąż zniknął. Nie wiedziała gdzie jest. Dodała, że wyjechał i nie wraca. Dociekliwi śledczy zauważyli jednak, że w domu był świeżo zrobiony remont. Dostrzegli świeżo pomalowane ściany. To wydało im się dziwne. Tajemnicze zaginięcie mężczyzny, odwiedziny zaginionego sąsiada, którego nikt nie widział u staruszki, remont w jego domu oraz nowy „mąż”.

    Z zebranymi uwagami przyszli do prokuratora Wojtasika. Chcieli, żeby wydał im pozwolenie na przeszukanie domu i posesji. To było jednak bardzo trudne. Wyglądało na to, że zjawa przychodzi do staruszki. I na tej podstawie prokurator miał wydać zezwolenie na przeszukanie. Faktem było jednak zaginięcie mężczyzny oraz remont mieszkania. Dociekliwy prokurator J. Wojtasik zdecydował się wydać milicji nakaz na przeszukanie domu i posesji.

    Przeszukali posesję

    Milicjanci przygotowani do przeszukania zjawili się w Lipinkach. Zapukali do drzwi domu i pokazali nakaz przeszukania. Obstawili posesję i ogrodzili ją. Przeszukali dokładnie dom, zaglądnęli w każdy kąt, sprawdzili podłogę. Nic nie znaleźli. Nie było żadnego śladu świadczącego o morderstwie. Wtedy przekopali posesję, metr po metrze. I również nic. W ogrodzie milicjanci również na nic nie natrafili. Na koniec milicjanci zostawili sobie szambo,dokładnie je przepłukali. Tam również nic nie znaleźli. Wyglądało na to, że mężczyzna faktycznie zaginął.

    Rozczarowani milicjanci pakowali sprzęt. Przeszukanie zakończyli i nic nie znaleźli. Wtedy niespodziewanie do jednego z mundurowych podszedł starszy mężczyzna, mieszkaniec wsi. Zaczął rozmawiać z milicjantem, pytał co robią na posesji. Milicjant wyjaśnił, że odbyło się przeszukanie. Powiedział, że właśnie się skończyło przepłukiwanie szamba i wskazał jego miejsce. Wtedy starszy mężczyzna powiedział, że to chyba jest nowe szambo. Po chwili dodał, że przy domu jest jeszcze jedno szambo, stare, od dawna istniejące. Wskazał milicjantowi jego miejsce. Okazało się, że na szambie stała… szopka na drewno.

    Znaleźli zaginionego

    Milicjanci weszli do szopki. Podłogę pokrywały wióry. Zmietli je i wtedy zobaczyli świeżo wylaną betonową podłogę. Rozkuli ją natrafiając na stare szambo. Kując beton dalej dokonali makabrycznego odkrycia. W szambie były zamurowane zwłoki zaginionego mężczyzny. Okazało się, że mężczyzna został zamordowany przez swoją żonę. Jego ciało zamurowano w starym szambie, dlatego został wykopany nowy zbiornik.

    Sprawa jest niezwykła i niewiarygodna. Ludzie w okolicy pamiętają ją jednak bardzo dobrze. Milicjanci z pewnością nie wymyśliliby sobie takiej historii, tylko po to, żeby dostać nakaz przeszukania domu i posesji.