W niedzielę ok. godz. 2.00 w nocy kierowcy ciężarówki zauważył chłopca w piżamie idącego drogą krajową nr 22 koło Strzelec Krajeńskich. Mężczyzna zatrzymał pojazd i zorientował się, że z dzieckiem nie ma kontaktu. Zabrał go do pojazdu i zawiózł do najbliższej stacji benzynowej, skąd wezwał policję.
Kierowca ciężarówki w nocy z niedzieli na poniedziałek, 8 października, około godziny 2.00 zauważył dziecko ubrane jedynie w piżamę i buty. Szło drogą krajową nr 22. Mężczyzna zatrzymał pojazd, wtedy okazało się, że to chłopiec, z którym nie ma kontaktu. – Czujny kierowca zabrał dziecko ze sobą i zawiózł do najbliższej stacji paliw w Strzelcach Krajeńskich. Tutaj skontaktował się z dyżurnym policji – mówi mł. asp. Tomasz Bartos, rzecznik strzeleckiej policji.
Na miejsce skierowano dzielnicowych mł. asp. Kamila Grudnia i sierż. szt. Sebastiana Michalskiego, którzy przejęli chłopca. Niestety, z dzieckiem nie można było się porozumieć i ustalić jego tożsamości.
Sytuacja była niebezpieczna. Nocą z niedzieli na poniedziałek, 8 października, temperatura była bliska zera. W takich warunkach bardzo łatwo o wyziębienie organizmu.
Dziecko zostało zbadane przez lekarza. Na szczęście okazało się, że nie doznało żadnych obrażeń, ani wychłodzenia organizmu. Policjanci kontynuowali próby ustalenia tożsamości dziecka, sprawdzając m.in. wytypowane adresy w okolicznych miejscowościach.
Przełom nastąpił wówczas, kiedy do strzeleckiej komendy zgłosił się mężczyzna z prośbą o pomoc, ponieważ kiedy on i jego żona spali ich 12-letni syn otworzył drzwi od mieszkania i wyszedł. Mężczyzna dodał, że syn jest schorowany i może mieć problem z powrotem do domu, szczególnie z uwagi na późną porę nocną i trudne warunki atmosferyczne.
Mężczyzna był kompletnie zaskoczony, kiedy okazało się, że syn cały i zdrowy czeka na niego w komendzie. – Chłopiec chwilę później wrócił z tatą do domu. Tym razem, dzięki właściwej reakcji kierowcy, wszystko skończyło się szczęśliwie – mówi mł. asp. Bartos.