Dzikie legowisko bezdomnych w Zielonej Górze. Pili denaturat. Interweniowała policja (ZDJĘCIA)

Para bezdomnych urządziła sobie dzikie legowisko na tyłach lokali przy ul. Rzeźniczaka. Pili tam denaturat. Nie reagowali na prośby ludzi namawiających ich do udania się do noclegowni. Interweniowała policja.

W piątek, 23 listopada, pojechaliśmy na tyły lokali przy ul. Rzeźniczaka. Za betonowym płotem, na niewielkim podwórku, dzikie legowisko urządziła sobie para bezdomnych. Spali w stercie ubrań. Obok stały wózki, na których wozili swój dobytek oraz to, co mogli sprzedać. – Cały czas nocami są pijani. Próbowali już rozpalać ogniska – mówi nam osoba, która zauważyła bezdomnych.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Pod stertą ubrań była kobieta z mężczyzną. Pili denaturat. Nie chcieli rozmawiać. – Możecie tutaj zamarznąć – mówiliśmy. Nie reagowali. Mężczyzna popijał z butelki denaturat. Podawał butelkę kobiecie. Ona również piła.

Osoby, które zauważyły bezdomnych mówią, że co jakiś czas próbowali rozpalić ognisko. Tuż przy lokalach użytkowych. –  W każdej chwili mogło dojść do pożaru – mówią świadkowie.

Na miejsce przyjechała zielonogórska policja. Osoby bezdomne zostały zabrane do izby wytrzeźwień. To dla ich bezpieczeństwa. Nocą temperatura spada poniżej zera. To może się dla nich zakończyć tragicznie.

– Zielonogórscy policjanci każdej nocy sprawdzają wszelkie miejsca, w których mogą koczować osoby bezdomne – mówi dla poscigi.pl podinsp. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogórskiej policji. Osoby bezdomne nie zawsze chcą pomocy. Zdarza się, że policjanci muszą na siłę zabierać osoby bezdomne do noclegowni lub izby wytrzeźwień. – Robią to kiedy zachodzi podejrzenie zagrożenia życia. To dla ich dobra – mówi podinsp. Stanisławska.