Zielonogórzance Eli B. za fałszowania dokumentacji medycznej grozi kara do 5 lat więzienia. Do prokuratury nie zgłosiła się jeszcze ani jedna osoba lub instytucja oszukana przez Elę B. Magistrat szykuje się już do odebrania jej mieszkania z zasobów komunalnych. Wystąpi o zwrot zaległego czynszu. Udało się nam nieoficjalnie ustalić, że Ela sfałszowała wynik badań pęcherza przeprowadzonych w szpitalu w Sulechowie.
Ela B. została już przesłuchana. – Usłyszała trzy zarzuty dotyczące sfałszowania dokumentacji medycznej i posłużenia się nią – mówi prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Ela B. przyznała się. 27-latka stanie przed sądem. Grozi jej kara do 5 lat więzienia.
To nie koniec. Ela B. może odpowiadać przed sądem za oszustwa symulując śmiertelne choroby. – Do prokuratury nie zgłosiła się ani jedna osoba, która została oszukana przez kobietę i ubolewamy z tego powodu – mówi prokurator Fąfera. Na podstawie zgłoszenia ruszy śledztwo dotyczące wyłudzenia pieniędzy przez Elę B. Oszukanych mogą być tysiące osób i fundacji. Ela dostawała pieniądze na prywatne konto oraz przesyłki gotówkowe do domu. Hurtowo przyjmowała prezenty.
Zielonogórzanka Anna Warszczuk dała się wciągnąć w oszustwa Eli. – Płaciłam jej za prąd. Jak do niej jechałam to zawsze było „kupi mi bułkę czy colę” – opowiada poszkodowana. Pani Anna nawet wzięła na siebie telefon komórkowy na abonament dla Eli. – Dokładałam na zakup koncentratora do tlenu, jestem zszokowana ogromem oszustwa – opowiada A. Warszczuk.
Jednego razu „umierająca” Ela zamarzyła o psie. – Znalazłam dla niej wymarzonego yorka i dałam Eli 500 zł na zakup – wspomina A. Warszczuk. Kiedy właścicielka psa dowiedziała się, że Ela jest śmiertelnie chora oddała psa za złotówkę. – Ela moje 500 zł schowała do kieszeni i zamówiła pizzę dla mnie i dla siebie z informację, że pieniądze za pizzę oddam jej później – opowiada oburzona A. Warszczuk.
Oszukana została również Marta Wojciechowska. Również płaciła Eli za prąd. – Jednego razu zadzwoniła do mnie mówiąc, żebym załatwiła jej woreczki na mocz. Zdziwiło mnie to, bo one muszą być sterylne – wspomna M. Wojciechowska. Ela była tak wiarygodna w swoim oszustwie, że pani Marta dawała pieniądze na msze za nią. Systematycznie robiła jej zakupy pomagając jak tylko mogła.
Zielonogórski magistrat zajmuje się sprawą odebrania Eli mieszkania. Dostała je z zasobów komunalnych jako lokal dla osoby niepełnosprawnej. Jeździła na wózku inwalidzkim chociaż nie musi. Zrobiła to tylko dla zdobycia mieszkania. – Zaświadczenie o stopniu niepełnosprawności dostała na podstawie sfałszowanych wyników badań – mówi radny Filip Gryko. Zaświadczenie dostarczyła jeszcze jej matka, która wkrótce potem nagle zmarła. – Oprócz odebrania mieszkania magistrat wystąpi również o zwrot zaległości w czynszu – mówi radny Gryko. To suma ponad 8 tys. zł. – Na to mieszkanie czekają osoby, którym jest ono naprawdę potrzebne. Nie będziemy tolerować tak ohydnego oszustwa – mówi radny Gryko.
Nieoficjalnie ustaliliśmy, że Ela pierwsze wyniki badań pęcherza robiła w szpitalu w Sulechowie. Nie było mowy o raku ani tym bardziej wycinaniu pęcherza. Lekarze odmówili operacji, do której nie było podstaw. Pęcherza nie chcieli wycinać też w Zielonej Górze. To prawdopodobnie te wyniki badań sfałszowała Ela i na ich postawie pojechała do szpitala w Gdańsku. Tam, jak Ela sama informuje, miało dojść do usunięcia jej pęcherza.
Na trop oszustwa Eli B. wpadliśmy po długim dziennikarskim śledztwie. Ela B. była znana ze zmagań z ciężką, śmiertelną chorobą nowotworową. Dziś jest doskonale kojarzoną oszustką. Od lat opowiadała w mediach społecznościowych o tym, że ma nowotwory pęcherza, kości, mózgu i płuc. Publikowała swoje zdjęcia w chustach na głowie po chemoterapii. Wrzucała zdjęcia w szpitalnych łóżkach. Prezentowała dramatyczne opinie lekarzy po kolejnych druzgoczących diagnozach. To wszystko było wielkim oszustwem. Okazało się, że 27-latka nie ma kilku nowotworów. Z nieuleczalnej choroby uczyniła sobie sposób na życie.