Fryzjerka w Zielonej Górze otworzyła salon i przyjmowała klientów. Grozi jej surowa kara

Straż miejska po zgłoszeniach od ludzi została wysłana do salonu fryzjerskiego na os. Piastowskim. Fryzjerka z pracownicą przyjmowała klientów mimo zakazu. Teraz grozi jej surowa kara.  

Jak ustalił portal poscigi.pl, straż miejska została wezwana do salonu fryzjerskiego na os. Piastowskim. Strażników wezwali ludzie, którzy zobaczyli, że salon fryzjerski działa mimo zakazu, a powinien być zamknięty. Strażnicy miejscy informację potwierdzili. W salonie fryzjerskim zastali właścicielkę oraz pracownicę. Byli też klienci. Nikt z osób w środku nie miał zasłoniętych ust oraz nosa.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Funkcjonariusze nakazali zamknąć zakład i zaprzestać świadczenia usług. Nakazali również osobom w środku nałożyć maseczki na twarze. Na miejsce został wezwany patrol policji. Teraz dokumentacja dotycząca złamania zakazu trafi do sanepidu. Pracownicy sanepidu będą ustalać przyczyny oraz okoliczności niestosowania się do obostrzeń. Właścicielce salonu fryzjerskiego grozi surowa kara.

Straż miejska w Zielonej Górze od 2 kwietnia, decyzją wojewody, podlega pod komendę miejską policji wykonując zadania ściśle związane z epidemią koronawirusa. Strażnicy patrolując miasto szczególną uwagę zwracają na nieprzestrzeganie przepisów związanych z pandemią koronawirusa. Kontrolują miejsca gromadzeń się ludzi oraz te, które są objęte obostrzeniami związanymi z wirusem COVID-19. Jak przyznają strażnicy zdecydowana większość społeczeństwa stosuje się do obowiązujących przepisów, jednak zdarzają się przypadki, gdzie ktoś te regulacje narusza. Dotyczy to głównie obowiązku zasłaniania ust i nosa oraz zgrupowań i zachowania odległości. Czasami dochodzi też do poważniejszych naruszeń.