Policjanci z podwrocławskiej Sobótki zatrzymali czterech mężczyzn, którzy dla zabawy podpalali słupy energetyczne i stacje transformatorowe. Zatrzymani trafili do policyjnego aresztu, a o ich dalszym losie zadecyduje sąd. Straty wstępnie wyceniono na 350 tys. zł.
Wrocławscy policjanci od maja otrzymywali sygnały o podpaleniach słupów energetycznych. Do zdarzeń dochodziło na terenie powiatu wrocławskiego, ale też w innych powiatach, m. in. świdnickim, dzierżoniowskim i strzelińskim. Łącznie spłonęło 13 stacji transformatorowych i rozłączników radiowych.
To specjalistyczne urządzenia infrastruktury energetycznej. Koszt jednego urządzenia wynosi od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Do zdarzeń dochodziło w różnych miejscach. Za podpaleniami stały te same osoby. Kryminalni cały czas szukali podpalaczy współpracując przy tym z przedstawicielami dystrybutora energii elektrycznej spółki Tauron.
Kryminalni z komisariatu w Sobótce namierzyli i zatrzymali cztery osoby odpowiedzialne za bezmyślne podpalenia. Trzech mężczyzn wpadło w ręce mundurowych na terenie gminy Sobótka, gdy jechali samochodem. Czwartego policjanci zatrzymali chwilę później na jednej z pobliskich posesji. Wszyscy są mieszkańcami powiatu wrocławskiego w wieku od 20 do 21 lat.
Zatrzymani nie wyjaśnili dlaczego podpalali słupy i stacje transformatorowe. Wszystko wskazuje na to, że robili to tylko dla zabawy. Teraz będą musieli odpowiedzieć za przestępstwa zniszczenia mienia, które wstępnie zostało już oszacowane na kwotę 350 tys. zł. Grozi im kara do 5 lat więzienia.