Maciej B. pseudonim Baryła był najgroźniejszym lubuskim gangsterem. Trząsł Zieloną Górą i okolica, rządził i bawił się. Do czasu, aż pociągnął za spust i zastrzelił policjanta. Wpadł głupio, po eksplozji granatu, przy którym majstrował. Siedzi za kratami z wyrokiem dożywia. Do zabójstwa sierżanta nigdy się nie przyznał.
Maciej B. był napakowanym gościem. Od dziecka trenował kick-boxing oraz judo. – Bić się umiał i nie bał się – mówi nam osoba znająca Baryłę. Mając 17-lat trafił do ochrony w Elektromisie. To wtedy miał zacząć gangsterkę. Początkowo były wymuszeniach. Bardzo szybko zaczęto go kojarzyć jako osobę z mafii wołomińskiej. Wszedł na drogę ostrej gangsterki. Tam już nie było zmiłuj się, tylko strzelaniny. – To jak żył wyraźnie wskazywało, że to nie jest gość, który umrze w łóżku ze starości – mówi na znajomy Macieja B.
Trafił za kraty za rozboje i wymuszenia samochodów. Szybko jednak wyszedł zza krat za kaucją. Zniknął.
W 1998 r. trafiła do Zielone Góry. – To był ktoś, z kontaktami z mafią, pewny siebie, groźny. Każdy chciał się grzać w jego świetle – mówi nam były zielonogórski gangster. Bryła od razu zaczął jednak na ostro. To się nie podobało. – Kilka osób budowało swoje imperia , a tu mamy gościa z prawdziwej mafii, w dodatku panoszącego się – wspominają Baryłę. Szybko skonfliktował się z wieloma i zaczęło się. Nieoficjalnie miał wejść w narkotyki i agencje towarzyskie. To były potężne pieniądze i ogromne kłopoty z konkurencją.
Maciej wyprowadził się do Sulechowa. Walka trwała. Znowu strzelaniny i nawet podłożenie bomby pod samochodem konkurencji na jednym z osiedli w Zielonej Górze.
Był 25 marzec 1999 r. policjant Mariusz I. był w agencji towarzyskiej Laguna. Kim był Mariusz? Mówili, że był powiązany ze świadkiem przestępczym. Bandziory wskazują, że miał nawet ochraniać agencje towarzyskie. Ale to mówią bandziory. Jak było? Nie wiadomo. Woził się bmw, co wtedy były koszmarnym wydatkiem. On je miał. Skąd? Policjant znał wielu tych, co z prawem mieli na bakier. Z wieloma znał się od dziecka.
Wracamy do Laguny. Lokalem rządził Marian D., ps. Maniek. Też doskonale znany. Co się stało w Lagunie, tego nie wiadomo. Po co tam był policjant, też nie wiadomo. Co go wiązało z Mańkiem? Tego nie ustalono.
Nocą policjant z kolesiami wsiedli do bmw i odjechali z Laguny. Prokuratura ustaliła, że Maniek i Baryła pojechali za nimi. Baryła strzelał do bmw policjanta. Bmw uderzyło w samochód Mańka taranując go. Samochody zatrzymały się. Wtedy padł śmiertelny strzał. Policjant zginął na miejscu. Ruszyły poszukiwania Baryły.
O co poszło? Znajoma Baryły w sądzie mówiła o tysiącach tabletek ekstazy i handel nimi. Czyżby problemy z rozliczeniem?
Zaczyna się poszukiwanie Baryły. Wydano za nim list gończy. Groźny i uzbrojony bandzior w kwietniu trafia na Śląsk. W Chorzowie ze swoją dziewczyną zaszywa się w wynajętym mieszkaniu. Tam zostaje zatrzymany, w bardzo niecodziennych okolicznościach.
W mieszkaniu wybuchł granat, przy którym majstrował baryła. Brzuch bandyty został rozerwał. W ciężkim stanie gangster trafił na stół operacyjny. Wielogodzinny, ciężki zabieg ratuje mu życie. Ranna, ale nie groźnie została też jego kobieta.
Po wyleczeniu Maciej B. usłyszał zarzuty i stanął przed sądem. W 2001 r. zapadł wyrok. Baryła usłyszał dożywocie. Może ubiegać się o wcześniejsze zwolnienie dopiero po odsiedzeniu 30 lat kary. Maniek trafił za kratki na 25 lat.
Baryła siedzi w więzieniu we Wronkach.