Były już przedsiębiorca z Zielonej Góry Wojciech P. pozwał obecnego senatora Wadima Tyszkiewicza żądając od niego 40 tys. zł zadośćuczynienia. Hejter… poczuł się obrażony przez Tyszkiewicza. We wtorek, 30 czerwca, proces przegrał, drugi raz. Za pierwszym razem sprawę założył Tyszkiewicz. Wtedy Wojciech P. został skazany na więzienie w zawieszeniu i wypłatę odszkodowania.
Wszystko zaczęło w grudniu 2016 r. W okresie Świąt Bożego Narodzenia Wojciech P. bez żadnego powodu wysłał do Wadima Tyszkiewicza, wówczas prezydenta Nowej Soli, maila z obraźliwą treścią. Nazwał go między innymi „Kiepskim Ryśkiem”, wskazał, że zamiast kolęd Tyszkiewicz powinien śpiewać „Pod (KOD)Moskiewskie wieczera”. Zasugerował też, że dla takich osób jak on powinno się wprowadzić program cela plus. Tyszkiewicz mailem odpisał hejterowi i opublikował jego korespondencję na swoim facebooku. Następnie Tyszkiewicz na konferencji prasowej zabrał głos w sprawie „mowy nienawiści” oraz hejcie w internecie. Wymienił wówczas Wojciecha P. jako osobę, która go nęka w niewybredny sposób. Mówił, że go nie znał, ale ta osoba obrażała go w internecie.
W efekcie Wojciech P. zaczął obrażać Tyszkiewicza w komentarzach na portalu samorządowym, kilka razy dziennie. Nazywał go oszczercą, kłamcą czy „mega krasnalem”. Takich wpisów Tyszkiewicz zebrał od niego około 500 na przestrzeni roku. Hejter analizowała wszystko co robił zawodowo wówczas prezydent Nowej Soli, komentując to obraźliwie. Pisał o rodzinie, żonie, dzieciach i życiu prywatnym Tyszkiewicza. Senator zdecydował się skierować sprawę do sądu. Wyrok zapadł w listopadzie 2018 r. Sąd Rejonowy w Nowej Soli uznał Wojciecha P. winnym zniesławiania i znieważania prezydenta Nowej Soli i skazał Wojciecha P. na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Zasądził też od niego nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego w wysokości 30 tys. zł. Na tym się jednak nie skończyło.
Po przegraniu procesu hejter postanowił pozwać Tyszkiewicza za naruszenie dóbr osobistych, dokładniej za to, że ujawnił jego korespondencję mailową oraz wspomniał o nim na konferencji prasowej. Zażądał też od senatora 40 tys. zł zadośćuczynienia. – To była zemsta za przegrany proces, nic innego – mówi senator Tyszkiewicz. Ruszył proces. We wtorek, 30 czerwca, przed zielonogórskim Sądem Okręgowym zapadł wyrok. Sąd uznał, że senator Tyszkiewicz nie naruszył dóbr osobistych Wojciecha P. Sąd podkreślił, że senator powiedział prawdę i opublikował prawdziwą korespondencję. Wszystkie żądania hejtera sąd odrzucił uznając je za bezzasadne. – Z satysfakcją przyjmuję taki wyrok. To kolejna lekcja dla osób, które w przestrzeni publicznej pozwalają sobie na zbyt ostre i nieprzemyślane komentarze pod adresem polityków, a które nie zasługują na ochronę – wyjaśnia mecenas Robert Kornalewicz, pełnomocnik Tyszkiewicza, specjalizujący się w sprawach o ochronie dóbr osobistych.
Z wyroku zadowolony jest również senator Tyszkiewicz. – Cieszę się, że wygrałem. Nie wyobrażałem sobie innego wyroku sądu – mówi Tyszkiewicz. Cała sprawa jest poważna. Senatorowi wielokrotnie grożono śmiercią. Gonił go mężczyzna z maczetą. Na murach pojawiły się napisy, że będzie następny po Adamowiczu. – Każda forma „mowy nienawiści” daje innym impuls do działania, do tego, że mogą nawet zabić i z tym trzeba walczyć – tłumaczy Tyszkiewicz. Wyrok jest nieprawomocny.