Do mrożącego krew w żyłach zdarzenia doszło w czwartek na ul. Sulechowskiej. Na prawym pasie zatrzymały się samochody przepuszczające pieszych, kierowca jadący lewym pasem zbagatelizował to i pojechał dalej. Cudem nie doszło do tragedii. To, co dzieje się na przejściach dla pieszych w mieście, można nazwać horrorem, dlatego zielonogórska policja od dziś zaczęła cykliczne akcje pod nazwą „Bezpieczny pieszy”.
Pieszy na ul. Sulechowskiej miał wielkie szczęście. Kierowca busa prawie potrącił osobę idącą prawidłowo po pasach. Jak do tego doszło? Przed przejściem dla pieszych zatrzymały się samochody jadące prawym pasem ruchu., na zebrę weszli piesi. W tym czasie bus jadący lewym pasem zbagatelizował okolice przejścia dla pieszych i wjechał na zebrę. Wtedy dostrzegł pieszego i odbił na lewą stronę wjeżdżając na pas dla kierowców włączających się do ruchu. Na szczęście nie potrącił osoby idącej po pasach.
Kierowca został zatrzymany przez policję. Asp. Marek Zdrowiak zadecydował o zatrzymaniu prawa jazdy kierowcy busa, mieszkańcowi Dolnego Śląska. To, co zrobił na przejściu dla pieszych, mogło skończyć się tragedią. Sprawa trafi do sądu.
Zielonogórska policja w czwartek rozpoczęła nową cykliczną akcję pod nazwą „Bezpieczny pieszy”. Działania policji skupią się na zachowaniu kierowców oraz pieszych. – Chodzi o problem związany z potrąceniami w mieście – mówi podinsp. Jarosław Tchorowski, naczelnik zielonogórskiej policji.
Problem istnieje od dawna i nigdy nie został rozwiązany. – Czasami boję się, jadąc prawym pasem, zatrzymywać przed przejściem dla pieszych, żeby nie doszło do potrącenia ludzi przechodzących po pasach przez kierowców jadących lewym pasem – mówi insp. Sebastian Banaszak, komendant zielonogórskiej policji.
Od czwartku zielonogórska policja, kilka razy w tygodniu, przeprowadzać będzie akcję „Bezpieczny pieszy”. Pod lupę wzięci zostaną kierowcy oraz piesi, którzy łamią przepisy. – Żeby akcja była skuteczna potrzebna jest konsekwencja oraz systematyczność działań, taka sama jak przy akcjach „Trzeźwy kierowca” – mówi insp. Banaszak.