Jacek L. odpowiada za zabójstwo swojej żony Eli dokonane ze szczególnym okrucieństwem w domu w Płotach pod Zieloną Górą. Na oczach syna zadał kobiecie około 30 ciosów nożem. W sądzie jest zimny i pozbawiony emocji.
Łańcuchy od kajdan krępujących ręce i nogi zabrzmiały na korytarzu najwyższego piętra zielonogórskiego sądu okręgowego w poniedziałek 18 kwietnia kilkanaście minut po godz. 9.00. To szedł Jacek L. W asyście policjantów wchodził do sądowej sali. Mężczyzna jest oskarżony o najcięższą zbrodnię, morderstwo. Ofiarą była jego drobna i spokojna żoną. Zabił z zimną krwią kobietę, nad którą pastwił się od lat.
W poniedziałek zeznań odmówił brat oskarżonego. Jako najbliższa rodzina ma takie prawo. Podobnie postąpiła matka oskarżonego o zabójstwo mężczyzny. Nie chciała zeznawać. Mimo, że Jacek cicho mówił do niej z ławy oskarżonych „zeznawaj, mów, powiedz to”. Siostra Jacka L. zeznawała, ale chciała na ten czas wyłączenia jawności sprawy. Tak też się stało. Dziennikarze opuścili salę na czas składania przez nią zeznań.
Kolejne wstrząsające fakty dodała koleżanka zamordowanej bestialsko Eli. Kobiety znały się do sześciu lat. Obie pracowały w branży kosmetycznej. – Ela to osoba spokojna i cicha. Wiem, że była bita przez męża – mówiła koleżanka Eli. Opowiadała jak kobieta wiele razy ukrywała ślady bicia zakładając golf i spodnie. Kobieta była sterroryzowana przez męża do tego stopnia, że przed końcem pracy, kiedy po nią jechał, drżała ze strachu. – Jacek był zazdrosny nawet o strzyżenie mężczyzn – mówiła w sądzie koleżanka Eli. Opowiadało o horrorze, który rozgrywał się w czterech ścianach domu Jacka i Eli.
Obrońca pytał czy kobieta wie coś na temat dodawania Jackowi do jedzenia tabletek psychotropowych. Świadek zaprzeczył. Obrońca pytał o zdrowie Jacka i Eli. – Elę często bolała głowa i miała problemy z tarczycą. Mówiła też, że Jacek cierpi na problemy z wątrobą od picia dużej ilości alkoholu, martwiła się o to – odpowiedziała koleżanka Eli. Na koniec dodała „chciałabym, żeby ten człowiek nigdy nie wyszedł z więzienia i już nikogo więcej nie skrzywdził”.
Z zeznań świadków widać piekło, jakie Jacek stworzył w rodzinnym domu. Agresywny mężczyzna przejął pełną kontrolę nad żoną. Był panem, a nie mężem. Rodzina nigdy nie wyjeżdżała na wakacje. Wszystkim rządził Jacek. Katował Elę, gwałcił, szarpał za włosy, znęcał się nad nią niszcząc sprzęty i meble w domu. Jacek zabrał żonie samochód. Nie mogła się z nikim spotykać ani odwiedzać znajomych. Nie mogła się nawet uśmiechać do klienta w swoim zakładzie fryzjerskim.
Oskarżony o zabójstwo żony ze szczególnym okrucieństwem nie wykazuje skruchy. W poniedziałek słuchając zeznań znajomej Eli kręci oczami ze zdziwienia. Jakby udawał, że nie wie o co chodzi. Patrzy w sufit, w podłogę, przygląda się zeznającym. Co jakiś czas spokojnie spogląda na matkę ofiary. Jego twarz cały czas jest zimna, pozbawiona emocji. Zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. Zresztą nie przyznaje się do zabójstwa. Powiedział, że nie ma z tym nic wspólnego.
Do brutalnego zabójstwa doszło 25 maja ub.r. w małych Płotach koło Zielonej Góry. Policję wezwał 17-letni syn ofiary, który uciekł z domu widząc jak ojciec brutalnie morduje jego matkę, a swoją żonę. Prawdopodobnie ucieczka uratowała chłopcu życie. Kiedy wezwani policjanci weszli do domu, morderca siedział na łóżku, a jego żona leżała na podłodze obok niego w kałuży krwi. To był okropny widok. Morderca zadał swojej żonie około 30 ciosów nożem. Cięcie w szyję było tak silne, że niemal odcięło kobiecie głowę.
Zatrzymany Jacek L. był pijany. Leżał skuty kajdankami na trawniku przed domem. Obok stał syn i krzyczał, ze zabił mu matkę. Brutalnemu mordercy grozi kara dożywotniego więzienia.
Matka zamordowanej kobiety nie chce rozmawiać o tragicznym dla niej zdarzeniu. Mówi jednak, że nie wiedziała o tak sadystycznym podejściu Jacka do jej córki. – Dla mnie jest tylko jeden sprawiedliwy wyrok, dożywocie dla niego – mówi mama Eli.