Jak tak można! Przywiązała wychudzonego psa do płotu bez jedzenia i wody, bo nie chciała jej leczyć (FILM)

Policjanci ze Świętochłowic zakończyli sprawę porzucenia psa w rejonie ogródków działkowych w Chorzowie. Właścicielka zwierzęcia, która przywiązała go do płotu i pozostawiła bez jedzenia oraz wody, usłyszała zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Niestety, mimo interwencji, suczka nie przeżyła.

Do zdarzenia doszło na początku sierpnia bieżącego roku. Mężczyzna spacerujący w rejonie ogródków działkowych w Chorzowie zauważył przywiązanego do płotu, skrajnie wychudzonego psa. Zwierzę nie miało dostępu do wody, jedzenia ani schronienia przed słońcem czy deszczem. Natychmiast powiadomiono służby oraz pracowników schroniska, którzy zabrali psa pod opiekę weterynarza. Niestety, mimo udzielonej pomocy, suczka zmarła kilka dni później.

Jak ustalili świętochłowiccy policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą, pies należał do 39-letniej mieszkanki Świętochłowic. Kobieta we wtorek, 7 października, usłyszała zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. 39-latka przyznała się do winy.

W swoich wyjaśnieniach tłumaczyła, że miała psa od szczeniaka, jednak z czasem jego stan zdrowia się pogarszał. Z relacji kobiety wynika, że nie stać jej było na leczenie zwierzęcia, a po zmianie miejsca zamieszkania nie mogła zabrać go ze sobą. Nie szukając pomocy w schronisku ani organizacjach zajmujących się opieką nad zwierzętami, zdecydowała się przywiązać psa do ogrodzenia, licząc, że ktoś go znajdzie.

Z opinii biegłego jednoznacznie wynika, że obrażenia i stan, w jakim znajdowało się zwierzę, były wynikiem długotrwałego głodzenia i odwodnienia. Pies był narażony na cierpienie oraz powolną, bolesną śmierć. Za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem kobiecie grozi kara do 5 lat więzienia.