Zatrzymany przez policjantów kierowca fiata pandy przez kilkaset metrów jechał pod prąd, nie zważając na niebezpieczeństwo, jakie stworzył. W trakcie rozmowy z funkcjonariuszami twierdził, że… poruszał się prawidłowo.
Do zdarzenia doszło w miniony piątek, 16 maja. Policjanci z gorzowskiej drogówki pełnili służbę w ramach działań „Bezpieczna krajówka”. Około godziny 11.00 jadąc ul. Kasprzaka w stronę Mostu Lubuskiego zauważyli czerwonego fiata pandę, który jadąc od ul. Koniawskiej skręcił w lewo.
– Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że mężczyzna nie objechał znajdującego się tam ronda, lecz wjechał pod prąd – mówi st. post. Grzegorz Jaroszewicz z zespołu prasowego lubuskiej policji.
Policjanci od razu zawrócili i zatrzymali fiata pandę na bocznej drodze. Kierowcą okazał się 79-letni mężczyzna, mieszkaniec gminy Witnica, który podczas rozmowy z policjantem twierdził, że żadnych znaków nie widział i jest pewny tego, że… poruszał się prawidłowo.
Z uwagi na zagrożenie, jakie kierowca stworzył, funkcjonariusze zatrzymali mu prawo jazdy i skierowali wniosek do sądu. Codziennie ul. Kasprzaka jadą tysiące pojazdów, w tym wiele samochodów ciężarowych. Dodatkowo w miejscu zauważenia kierującego widoczność ogranicza długi łuk. Kierowca w porę został zatrzymany i na szczęście nic się nie stało.