Monika B., kasjerka byłej kasy SKOK w Czerwieńsku została skazana na półtora roku do więzienia. Ukradła z kont klientów majątek. – Ludzie dostaną swoje pieniądze. Ugody z bankiem zostały podpisane – mówi mecenas Robert Kornalewicz, pełnomocnik poszkodowanych. Oznacza to, że bank który przejął SKOK w Czerwieńsku zwróci ludziom pieniądze i z pewnością obciąży skazaną byłą kasjerkę.
Wyrok zapadł w lipcu br. Zielonogórski sąd okręgowy uznał, że Monika B. idzie do więzienia na półtora roku. Ma też oddać wszystkie ukradzione pieniądze. Wyrok został zaostrzony 3-letnim zakazem pracy w instytucjach finansowych. Ma też zwrócić koszty procesu. Wyrok nie jest prawomocny. Już wiadomo jednak, że ludzie dostaną swoje pieniądze. Wypłaci je im bank, który przejął kasę SKOK w Czerwieńsku. – Ugody z bankiem zostały podsiane. To oznacza, że wkrótce ludzie dostaną swoje pieniądze – mówi mecenas Robert Kornalewicz.
Monika B. nigdy nie powiedział co zrobiła z ukradzionymi pieniędzmi. W sądzie zeznała, że ma pieniądze ulokowane na „jakimś koncie”, ale nie na swoje nazwisko. Sąd zapytał na czyim koncie są pieniądze. Monika B. odmówiła odpowiedzi. – Wolałabym nie mówić na kogo jest założone konto – powiedziała krótko. Obecnie skazana kobieta pracuje w Niemczech jako opiekunka osób starszych. Zarabia około 1,1 tys. euro. Jej dom został zabezpieczony hipoteką przez prokuraturę. Bank z pewnością wystąpi z roszczeniem do skazanej byłej kasjerki. Będzie musiała zwrócić wszystkie pieniądze.
Sprawa wyszła na jaw po tym jak do mecenasa Kornalewicza zgłosiła się poszkodowana osoba. Mecenas Kornalewicz zaczął szukać poszkodowanych domyślając się, że może być ich znacznie więcej. Nie mylił się. Po publikacji artykułu w portalu poscgi.pl zaczęli się zgłaszać kolejni poszkodowani. Okazał się, że Monika B. z kont klientów ukradła 450 tys. zł. Z konta Alfonsa Kwaśniewskiego, staruszka poruszającego się o kulach. zabrała 30 tys. zł. (pan Alfons niestety nie doczekał zwrotu pieniędzy, ponieważ w międzyczasie zmarł). Z konta Rafała S. ukradła niemal 290 tys. zł. Od pani Franciszki wypłaciła 35 tys. zł. Z konta Teresy B. zabrała przynajmniej 76 tys. zł. Mieczysław Ratajczak z konta stracił 15 tys. zł. Moniaka B. podczas śledztwa przyznała też, że wcześniej z konta innego jeszcze klienta wypłaciła około 40 tys. zł. Ale ta sprawa nie znalazła się w akcie oskarżenia.
Monika B. kradła w latach w 2016 i 2017, aż została zwolniona z pracy dyscyplinarnie. Pieniądze wypłacała z lokat swoich klientów likwidując je. Podrabiała przy tym podpisy na dokumentach. Monikę B. zawsze była miła i uśmiechnięta. Sprawy lokat załatwiała w… domach klientów. Przynosiła ciasto i kawę. – Była jak przyjaciółka – opisywali ją poszkodowani. Kiedy portal poscigi.pl ujawnił kradzieże objechała klientów zapewniając, że to wszystko kłamstwa. Wtedy już nie pracował w SKOK-u, o czym również nie powiedziała klientom. W 2015 r. Monika B. została skazana przez sąd w Zielonej Górze za kradzież z konta klienta ponad 250 tys. zł. Dostała szansę, bo zapadł wyrok więzienia w zawieszeniu. Niczego jej to jednak nie nauczyło.