Na żużlu był może dwa razy, na stadion wbiegł bo chciał zaistnieć w środowisku kibiców, dowiedzieliśmy się nieoficjalnie o powodach, które kierowały kibolem podczas niedzielnego meczu.
We wtorek 21 lipca przed zielonogórskim sądem rejonowym stanął jeden z kiboli, którzy wbiegli na stadion żużlowy podczas wyścigu. Został zatrzymany podczas zajścia w dniu meczu 19 lipca na stadionie. We wtorek 21 lipca mieszkaniec Lubina został doprowadzony przed sąd w trybie przyspieszonym. Wyroku jednak nie było.
Sąd zwrócił akta do prokuratury z uwagi na braki formalne oraz karalność kibola. Ma on już na koncie kilka różnych wyroków. – Wystąpiłem do sądu o zwolnienie mojego klienta za poręczeniem majątkowym oraz zakazem opuszczania kraju i dozorem policji – mówi mecenas Łukasz Markiewicz, obrońca mężczyzny, który stanął przed sądem.
Tak też się stało. Prokuratura nie wniosła o areszt ani żadne inne sankcje wobec kibola. Został on zwolniony za poręczeniem majątkowym w wysokości 5 tys. zł. Dla sądu ważne było również to, że mieszkaniec Lubina ma stałe miejsce zameldowania oraz stałą pracę.
Jak udało się nam nieoficjalnie ustalić, kibol na meczu żużlowym był może dwa razy. Na stadion podczas niedzielnego meczu SPAR Falubazu Zielona Góra z Betardem Spartą Wrocław wbiegł, bo… chciał zaistnieć w środowisku kibiców. To powód, który kierował kibolem.
Teraz mężczyzna może zostać skazany w ciągu 14 dni, nadal w trybie przyspieszonym. Jest to jednak uzależnione od tego czy prokuratura zdąży w tym czasie skompletować dokumenty. Wszystko wskazuje na to, że rozprawa kibola odbędzie się jednak w normalnym trybie. Mężczyźnie grozi kara więzienia, surowej grzywny i z pewnością długi zakaz stadionowy.