W sobotę, 27 maja, na bachanaliowej scenie odbył się koncert zespołu dr. Misio. Wokalista Arkadiusz Jakubik, którego kojarzyć z filmów „Jestem mordercą” czy „Kler” oraz reszta zespołu nie tylko porwał tłum, ale również nawiązała niesamowity kontakt z publicznością. To była klasa sama w sobie.
Pod sceną mogliśmy zobaczyć fanów dr. Misio w każdym wieku, a zespół na cześć młodego ducha jako pierwszą piosenkę zagrał „Młodzi” z ich pierwszej płyty.
W pewnym momencie publiczność po sceną zaczęła tworząc długi pociąg, który ciągnął się między ludźmi. Później zespół zagrał swoją słynną piosenkę „Pogo”, do której oczywiście publiczność się dopasowała i z pociągu stworzyli pogo.
Czytaj też – ZIELONA GÓRA Pamiętny żużlowy finał Falubaz Zielona Góra z Unibaxem Toruń. To już 10 lat (ZDJĘCIA)
Jakubik często rozmawiał z publicznością poruszając przeróżne tematy. Z zaangażowaniem mówił o ataku Rosji na Ukrainę. – Mówisz o wojnie siedząc w kawiarni, tylko że to dzieje się od ponad roku na prawdę – tak została zapowiedziana piosenka „Pedagogika”, którą zespół gra nieustannie od 24 lutego 2022 roku i będą ją grać dopóki wojna się nie skończy. – Ta wojna przez 80 lat udawała że śpi, była daleko a teraz jest na wyciągnięcie ręki – powiedział Jakubik i poprosił o minutę ciszy na cześć setek ofiar wojny.
Koncert Dr. Miso w Zielonej Górze
Opowiedział również ciekawą historię utworu „Dwie głowy”. Pewnego dnia przyszła do niego paczką od kuriera, nie wiedział co to dopiero gdy ją otworzył. Zobaczył wtedy swoją głowę która była rekwizytem w filmie „Jestem mordercą” w którym grał.
Jedną z ostatnich piosenek była „ Mentolowe papierosy”, podczas której wokalista skrytykował fakt wycofania ich sprzedaży w Polsce. Zapalił papierosa na scenie, żartując że rzuca fajki, bo to nic trudnego, robił to setki razy.
Na koniec jeszcze raz zaśpiewali piosenkę „Pogo”, przy której zszedł ze sceny pod barierki, nakłaniając mężczyzn do ściągnięcia koszulek, gdyż taki jest zwyczaj na ich koncertach podczas tej piosenki. Sam wokalista również zdjął ubranie i już miał zaczynać pogo, gdy zauważył mężczyznę, który odmówił ściągnięcia koszuli.
Wokalista wtedy wesoło straszył zakończeniem koncertu. Mężczyzna był nie ustępliwy i dalej stał pod sceną w koszuli, co psuło całość zabawy. Jednakże mimo chwili wstrzymanego oddechu, cały koncert okazał się sukcesem, a publiczność gromkimi okrzykami pożegnała zespół.
Maria Krusz