Lekarze zaniedbali leczenie dziecka. Nowosolski szpital zapłaci za to ok. 700 tys. zł

Nowosolski szpital musi zapłacić ogromne odszkodowanie, wynoszące niemal 700 tys. zł. za błąd lekarski, w którego efekcie zdrowe dziecko nigdy już nie będzie się ruszać. Sąd przyznał dziecku dodatkowo rentę od szpitala. Lekarze nie podali dziecku odpowiednich leków i zaniedbali leczenie.

Krzyś z miejscowości koło Sławy zachorował we wrześniu 2008 r. Miał wysoką gorączkę sięgającą 40 stopni. Dziecko cierpiało na ślinotok, wymiotowało. Roczny chłopczyk dostał tików nerwowych i ataki padaczkowe.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Z przychodni karetką pogotowia dziecko zostało przewiezione do nowosolskiego szpitala. Chłopiec został przyjęty na oddział w ciężkim stanie. Do tego doszły szmery nad sercem i ciągłe wymioty. Krzyś stracił przytomność. Pojawiły się ataki drgawek. Maluch trafił na oddział intensywnej opieki medycznej, był intubowany W tak ciężkim stanie w nowosolskim szpitalu leżał siedem dni. W ósmym dniu został przewieziony do szpitala w Zielonej Górze. Badania wykazały bardzo poważny krwotoczny obrzęk prawej półkuli mózgu. Po podaniu leków, obrzęk mózgu ustąpił. Jego skutki są jednak dramatyczne.

Zdrowe kiedyś dziecko, dziś nie chodzi. Ma stałe napady padaczkowe. Krzyś jest opóźniony ruchowo, nie mówi prawidłowo, a kontakt z nim jest bardzo trudny. Krzyś do końca życia będzie wymagał stałej opieki. – To bardzo przykre, bo chłopiec nie siada, nie mówi, nie chodzi, cierpi na padaczkę lekoodporną. Dziecko nie wykonuje samodzielnie żadnej czynności – mówi mecenas Hubert Szarata z Zielonej Góry, pełnomocnik rodziców dziecka. Dziecko dziś ma już osiem lat i jest upośledzone umysłowo w stopniu głębokim.

Od początku rodzice Krzysia za jego obecny stan zdrowia obwiniali personel nowosolskiego szpitala. Sprawa na wiele lat trafiła do sądu w Zielonej Górze. – To są bardzo trudne i długotrwałe procesy i tak było również w tym, bardzo trudnym przypadku błędu medycznego – podkreśla mecenas Szarata.

Biegły powołany do sprawy, w dużej części wykazał winę lekarzy ze szpitala w Nowej Soli. Sąd podkreślił, że lekarze nie zauważyli krytycznego stanu zdrowia dziecka przebywającego na oddziale w nowosolskiej lecznicy. W dokumentach wpisali np. „stan apatyczny” czy „stan ogólny, średni”. Dopiero po siedmiu dniach stan dziecka został określony jako ciężki. Tymczasem przy zapaleniu mózgu najważniejszy jest czas. W dodatku w szpitalu w Nowej Soli zastosowano wobec dziecka złe leki. Lekarze nie podali dziecku na czas sterydów oraz leków przeciwwirusowych. To spowodowało obrzęk oraz niedokrwienie mózgu.

Sąd zaznaczył, że lekarze w nowosolskim szpitalu nie dokonali właściwej diagnozy i nie przeprowadzili odpowiednich badań. Mimo stale pogarszającego się stanu zdrowia dziecka, nowosolski szpital zwlekał z przekazaniem Krzysia na specjalistyczny oddział.

Sąd uznał, że winę za obecny stan dziecka ponoszą lekarze ze szpitala w Nowej Soli, którzy zajmowali się dzieckiem. – Z naszych wyliczeń odszkodowanie z odsetkami powinno wynieść aż 1,4 mln  zł – mówi mecenas Szarata, który przez pięć lat zajmował się sprawą Krzysia. Sąd apelacyjny zmienił jednak kwotę, przyznając i tak ogromne jak na polskie warunki odszkodowanie niemal 700 tys. zł. Do tego zasądził rentę w wysokości 1 tys. zł wypłacaną przez szpitala co miesiąc. – Rozważamy kasację wyroku. Uważamy, że kwota odszkodowania i tak jest za niska. Pamiętajmy, że dziecko nigdy nie będzie samodzielne – mówi mecenas Szarata. Sprawa ewentualnej kasacji wyroku będzie jeszcze omawiana z rodzicami dziecka.

Dyrekcja szpitala w Nowej Soli nie zapoznała się jeszcze z treścią wyroku Sądu Apelacyjnego.