Magda zginęła od ciosów kamieniem w skroń. Mordercy są na wolności

Dziś Magda miałaby 33 lata. Śmierć dopadła ją nagle na ul. Chopina w Zielonej Górze, nad ranem. Oddech zabrał pasek zaciśnięty na szyję, a życie odebrały ciosy kamieniem w skroń. Mordercy do dziś są na wolności, do dziś nie wiadomo kto zabił 20-latkę.

To co wydarzyło się na ul. Chopina we wrześniu 2000 r. do dziś nie jest pewne. Opis tragicznych wydarzeń dokładnie znają mordercy i ofiara, my jedynie z notatek policji na miejscu zbrodni. Pewne jest to, że Magda szła ul. Chopina. Faktem jest również to, że została brutalnie zamordowana. Motyw do dziś pozostaje jedynie przypuszczeniem.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

We wrześniu 2000 r. nad ranem odkryto ciało Magdy. 20-latka zanim zmarła była duszona paskiem. Śmiertelne ciosy zadano silnymi uderzeniami kamieniem w skroń. Zmasakrowane ciało dziewczyny leżało w krzakach na skarpie. Dziewczyna szła do pracy. W drodze zastała jedynie śmierć.

Najgorsze jest to, że do dziś morderca lub mordercy Magdy są na wolności. Możliwe, że chodzą wśród nas, cieszą się życiem, bawią, może nawet mają rodziny. Żyją, a Magda nie miała szans nawet dorosnąć.

Sprawa od samego początku była bardzo tajemnicza. Mówiono nawet wprost, że już na początku źle zabezpieczono ślady na miejscu zbrodni, czy nawet za późno przesłuchano świadków, których zeznania mogły mieć wpływ na sprawę. – Tą całą sprawę spieprzono od samego początku. Myśleliśmy, że to co mamy nam wystarczy, a tymczasem sprawa nas przerosła – mówi nam anonimowo emerytowany policjant.

Na początku śledczy ustalili, że w zabójstwie mogły uczestniczyć nawet trzy osoby. – Jedną z nich miał być syn bogatych i wpływowych ludzi w mieście. Jego udział w zabójstwie miał być jednak najmniejszy – opowiada nam emerytowany policjant. Po zebraniu dowodów śledczy zatrzymali jednak tylko dwie osoby. To byli znajomi zamordowanej Magdy, Marcin D. i Arkadiusz W. Pojawiła się również postać Andrzeja G. To ochroniarz, którego jednak nie oskarżono ze względu na zbyt słabe dowody jego udziału w zbrodni.

Przed sądem ostatecznie stanęli dwaj mężczyźni. To właśnie Marcin D. i Arkadiusz W. Obaj usłyszeli zarzuty dokonania morderstwa. Do zarzutów wystarczyły prokuraturze jednak słabe dowody. Sąd potwierdził, że dowody są jednak na tyle mocne, że można skazać obu mężczyzn. O co poszło?

Na zielonogórskim deptaku pojawił się nowy pub przygotowany w amerykańskim stylu, przynajmniej od wejścia. Ciche udziały w knajpianym interesie miał mieć Marcin D. W międzyczasie pojawia się sprawa związana z zakupem samochodu na raty, których spłaty spadały na Marcina. Spłat jednak nie dokonywał. Za to miał właśnie oberwać od kilku facetów. Za pobiciem miała stać dziewczyna Marcina o imieniu Roksana, córka jednego z zielonogórskich biznesmenów. Pobicie Marcina miało zostać uzgodnione między Roksaną i właśnie Magdą. Dziewczyny w rezultacie miały same poprowadzić pub. Uwaga, wśród zbirów bijących Marcina znalazł się Arkadiusz W., który miał brać udział w zbrodni i potem również obciążyć Marcina w sądzie.

Ruszył proces. Arkadiusz W. obciążył Marcina D. Opowiedział, że miał nastraszyć Magdę. Mało tego. Podczas wizji lokalnej dokładnie opisał przebieg mordu. To wszystko było jednak na nic. Przed sądem Arkadiusz swoje zeznania odwołał wyjaśniając, że nakłoniła go do tego policja.  Dlaczego zmyślał? Marcina D. dodatkowo obciążyła sprawa gróźb Roksanie. Jego wtedy już była dziewczyna uciekła z Zielonej Góry. Bała się byłego chłopaka. Opowiadała o nim jak o sadyście. Mówiła, że bił ją. Bała się o swoje życie. Do tego doszły grożenie innej osobie oraz pobicie jego byłej kobiety, z którą ma dziecko.

Sąd uznał Marcina D. i Arkadiusza W. winnych zbrodni. Marcin D. usłyszał wyrok 25 lata więzienia, a Arkadiusz W. na 15 lat pobytu za kratkami.
Po apelacji obrońców wyrok został uchylony i trafił do ponownego rozpatrzenia. Samo skazanie zostało oparte jednak tylko na poszlakach, a te przemawiały na korzyść oskarżonych. W efekcie obaj mężczyźni opuścili cele odpowiadając z wolnej stopy.

Mijały lata procesów. Marcina D. wspierali na sali sądowej nawet obserwatorzy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Ostatecznie Sąd Apelacyjny w Poznaniu uniewinnił Marcina D. prawomocnym wyrokiem. Wątpliwości co do jego udziału w zbrodni było zbyt dużo.

Oznacza to, że morderca lub mordercy Magdy cały czas są na wolności. To również pokazuje, że śledczy nawet nie zbliżyli się do zabójców 20-latki.