Danuta i Monika P., które są podejrzane o wysadzenia mieszkania w wieżowcu przy ul. Wyszyńskiego w Zielonej Górze, są już w rękach policji.
Kobiety zostały zatrzymane podczas wspólnych działań OSP Jarogniewice i zielonogórskiej policji w lesie za działkami na zielonogórskim Jędrzychowie.
Danuta i Monika P. zostały zatrzymane przed godz. 18.00. Ukrywały się lesie koło ogródków działkowych na Jędrzychowie. Kobiety zostały zatrzymane podczas wspólnych działań OSP Jarogniewice i zielonogórskiej policji, którzy przeczesywali las. Do poszukiwań kobiet użyto również drona strażaków OSP Jarogniewice i policyjnego psa. Na miejscu był również kom. Krzysztof Gajda, zastępca komendanta zielonogórskiej policji.
Kobieta w wieku 77 lat i jej 53-letnia córka zostały zatrzymane w lesie. – Młodsza z nich próbowała jeszcze uciekać. Kobiety zostały zatrzymane przy prowizorycznym szałasie – mówi podinsp. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogórskiej policji. Do Danuty i Moniki została wezwana karetka pogotowia ratunkowego. Danuta uskarżała się na niedowład w nogach. Obie jednak do karetki poszły o własnych siłach w asyście policji. Wyglądały na zmęczone. Monika miała przy sobie plecak i była w sportowych ubraniach. Danuta miała jeansy i kurtkę. Kobiety zostały odwiezione na badanie do szpitala. Jeżeli stan zdrowia pozwoli obie zostaną zatrzymane przez policję w policyjnych celach.
Śledczy z zatrzymanymi kobietami jeszcze dziś przeprowadzą czynności procesowe. W stosunku do kobiet zostanie skierowany wniosek o ich tymczasowe aresztowanie.
Monika i Danuty P. to matka i córka. Odkręciły gaz w kuchence w kuchni mieszkania na drugim piętrze wieżowca przy ul. Wyszyńskiego chcąc wysadzić wieżowiec i uciekły z mieszkania. Do wybuchu doszło w środę, 3 lipca, wieczorem.Akcja ratunkowa po wybuchu gazu trwała wiele godzin. To cud, że nikt nie zginął. Cztery osoby trafiły do szpitala. Jedna z zawałem, jedna z atakiem paniki i dwie z zatruciem dymem. Dziesięć osób zostało uspokojonych na miejscu akcji przez ratowników medycznych i lekarzy.