Syn, który zamordował matkę w mieszkaniu w Łagowie Koło Krosna Odrzańskiego spędzi w więzieniu 12 lat. Sąd uznał go winnym, ale wyrok znacznie złagodził w stosunku do kary jakiej żądał prokurator.
26-latek był sądzony w procesie, którego jawność sąd wyłączył. Ze pewnością stało się tak, ponieważ były podnoszone intymne sprawy rodzinne oraz te z życia osobistego. Sąd uznał 26-latka winnym zabójstwa własnej matki. Skazał go za to na 12 lat więzienia. Niższy wyrok za zabójstwo podyktowany był tym, że chłopak zabił, bo miał dość życia w patologicznej rodzinie, którą rządziła wódka. Nie godził się z kolejnymi pijackimi awanturami. Miał żal za to, że rodzice nie zajęli się jego wychowaniem, a jego los był im w rzeczywistości obojętny.
Prokurator żądał wyższej kary, bo 25 lat pozbawienia wolności. – Prokurator wystąpi do sądu z wnioskiem o pisemne uzasadnienie wyroku. Po zapoznaniu się z treścią uzasadnienia zostanie podjęta decyzją dotycząca apelacji od wyroku – mówi prokurator Zbigniew Fafera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Łagodny wyrok dla 26-latka oznacza to, że może on opuścić mury więzienia już za 5 lat.
Do zabójstwa doszło 22 lutego ub.r. w Łagowie koło Krosna Odrzańskiego. Ciało kobiety zostało znalezione dwa dni później w mieszkaniu bloku nr 25 C przy ul. Zielonogórskiej. W tym dniu dojście do klatki schodowej popegeerowskiego bloku zostało odgrodzone taśmą z napisem policja. Wokół pojawili się policjanci mundurowi i kryminalni. Ciało kobiety leżało skrępowane. Usta miała zakneblowane. W radiowozie pod blokiem siedział jej syn. Miał ręce skute kajdankami. Wcześniej do celi odwieziono jego ojca. Mężczyzna był pijany, ale nie miał związku z morderstwem swojej żony.
W dniu zatrzymania, wówczas 25-latek niczego nie pamiętał. Mówił, że nie wie dlaczego zabił matkę. Nie pamiętał nawet jak zamordował swoją ofiarę. Z czasem zaczął jednak mówić o tym, co wydarzyło się w mieszkaniu bloku nr 25 C. Syn rzucił się na matkę i zaczął ją bić. Zadał silne ciosy. Uderzał w głowę pięściami, kopał po całym ciele. Skatowaną matkę związał i dodatkowo zakneblował jej usta. Nie przestał bić kobiety. Uderzał rękojeścią kuchennego noża. Silne ciosy spowodowały śmierć kobiety. Oddech utrudnił jej knebel, który miała w ustach.
25-latek zostawił skatowaną, skrępowaną matkę z zakneblowanymi ustami i uciekł z mieszkania. Ukrywał się w lesie w okolicy. Tam spędził pierwszy dzień po zabójstwie. Z powodu zimna przeniósł się do w piwnicy w bloku. Tam spędził kolejny dzień. W tym czasie w domu, z ciałem kobiety był jego ojciec. Prawdopodobnie nie zwrócił nawet uwagi na fakt, że jego żona jest związana i zakneblowana oraz nie daje oznak życia. Możliwe, że było mu to również obojętne. 24 lutego ub. r. matkobójca został zatrzymany.
Ludzie z bloku mówili, że w domu awantury były od zawsze. Wódka rządziła rodziną. – To był dobry chłopak, a ojciec się na niego szczególnie wydzierał – opowiadali sąsiedzi. Zaznaczali, że 25 latek łatwego życia nie miał. – Ciągle tylko pijackie awantury i cały czas zachlani rodzice, których chłopak się wstydził – mówili sąsiedzi. W końcu nie wytrzymał. Ustaliśmy, że podczas składanych wyjaśnień mówił, że zabił z żalu do rodziców za to, że nie dali mu wykształcenia. Niczego w życiu nie nauczyli, ani nie zapewnili. Jedyne co miał, to patologiczne dzieciństwo. W końcu nie wytrzymał i doszło do tragedii.