74-letnia mieszkanka Sulechowa oddała oszustowi niemal 20 tys. zł. Była przekonana, że pomaga synowej, która spowodowała wypadek. Dyżurny komisariatu w Sulechowie w dniu ataku oszusta odebrał kilka zgłoszeń o podejrzanych telefonach od osób, które nie dały się oszukać.
Wszystko wydarzyło się w czwartek, 18 stycznia. 74-letnia sulechowianka odebrała telefon około godziny 14.00. Oszust podał się za policjanta. Powiedział , że synowa 74-latki spowodowała wypadek, jest zatrzymana i trzeba wpłacić 43 tys. euro żeby nie została aresztowana.
Kobieta powiedziała, że nie ma takiej kwoty, ale poprowadzona w rozmowie przez oszusta przyznała, że ma w domu ok. 20 tys. zł. Oszust stwierdził, że to może być „na początek” i poinformował, że zgłosi się po odbiór policjant. Poszkodowana podała nawet swój adres. Oszust powiedział, że syn wszystko wie i nie trzeba do niego telefonować.
Po około pół godzinie do 74-latki przyjechał około 50-letni mężczyzna, któremu sulechowianka przekazała pieniądze. Dopiero po przekazaniu pieniędzy zadzwoniła do syna, który pracuje za granicą i powiedziała że już nie musi się martwić, bo „wszystko załatwione”.
Syn, który nie wiedział o niczymm zadzwonił do żony i poprosił o sprawdzenie, czy z mamą wszystko w porządku. Kiedy synowa zatelefonowała do sulechowianki i wyszło, że kobieta padła ofiarą oszustów. Synowa oczywiście nie miała żadnego wypadku i cały dzień była w pracy. Około 15.30 synowa powiadomiła o oszustwie zielonogórską policję.