Na pistolecie z gazet gangster uczył strzelania współwięźnia

    SONY DSC

    To była historia, w którą zamieszany był sprytny gangster z Nowej Soli, więzień i strażnik z aresztu śledczego w Zielonej Górze.

    Cała historia zaczęła się dość dawno, od strzelaniny pod jedną z nowosolskich dyskotek. Jeden z nowosolskich gangsterów, osoba doskonale znana w mieście dobrze również zapadła w pamięci osobom pracującym nad sprawą. Dlaczego? Ze względu na niecodzienność wydarzeń. Faktem jest również, że gangster był wyjątkowo inteligentny i sprytny. Doskonale wpływał na bieg wydarzeń podczas śledztwa, kierował nimi nawet podczas pobytu w celi i mało brakował, a wyszedłby z tego bez kary.

    --- Czytaj dalej pod reklamą ---

    Jedenaście lat temu pod jedną z dyskotek w Nowej Soli doszło do strzelaniny. Śledczy już teraz nie pamiętają czy poszło o jakieś rozliczenia, czy ktoś miał zostać wystraszony, czy też kogoś chciano się pozbyć. Najprawdopodobniej poszło o pieniądze zarobione na przemycie. Strzelanina jednak jest faktem. Prawdopodobnie były to porachunki za nierozliczone transakcje z przemytu.

    Pod lokal podjechał samochód. Wszystko na to wskazuje, że strzelano z auta przez otwarte okno. Po strzałach kierowca ruszył z piskiem opon i uciekł. Osoba, do której strzelano została ranna. To były jednak ustalenia śledczych. Zainteresowani na ten temat milczeli. Nikomu postrzelonemu w tym czasie również nie udzielono pomocy w szpitalu.

    Ruszyło śledztwo. Osoby zajmujące się sprawą w końcu dotrały do postrzelonego mężczyzny. Ten długo milczał. W końcu jednak pękł i powiedział, kto stał za zamachem. Wtedy zatrzymano znanego nowosolanina. Wtedy była to jedna z najbardziej znanych osób w gangsterskich kręgach miasta. Jak można się było domyślić, zatrzymany nie przyznał się do strzelaniny. Zaprzeczał temu. Twierdził, że nie ma z tym nic wspólnego, a o sprawie jedynie słyszał, bo było o tym głośno w mieście.

    Mimo wszystko gangster trafił do celi. Tam zaczął jednak swoją sprytna grę. Zamknięty, odizolowany od świata zewnętrznego obmyślił sprytny plan, który miał zmylić prokuratora . Postanowił, że znajdzie osobę, która weźmie winę na siebie i odosiedzi wyrok. W zamian po wyjściu dostanie sporą sumę pieniędzy. W zamknięciu też będzie jej dobrze. O wszelkie dobra miał dbać gangster. Tak zapewniał szukając chętnego. Łatwe to nie było. Perspektywa odsiedzenia kilkuletniego wyroku za nie swoje grzechy to nie miła alternatywa. W końcu gangster znalazł chętnego. To osoba z celi. Jeden z mężczyzn zgodził się przyznać do strzelaniny, w której nie brał udziału. To już było coś. Pojawił się jednak kolejny problem i kolejna część planu. Jak osoba, która nie zna okolicy ma ją opisać podczas przesłuchania? Jak wiarygodnie ma wypaść opowiadając o tym jak strzelała. Mężczyzna nie miał pojęcia o strzelaninie. Nie wiedział gdzie podjechali, kiedy strzelali, ile padło strzałów.

    Tutaj sprawdził się doskonale gangster. Malowniczo opowiedział o wydarzeniu. Opisał szczegóły. Mężczyzna dosłownie nauczył się wszystkiego na pamięć. Od niego samego zależało tylko to, na ile będzie wiarygodny podczas przesłuchania. Gangster opisywał więc dyskotekę i jej okolicę. Podstawiony mężczyzna wszystkiego pilnie się uczył. Kiedy to było już załatwione powstał kolejny, o wiele ważniejszy problem. Podstawiona osoba nigdy nie strzelała z broni palnej, nawet nie miała nigdy broni w ręku. Jak więc miała opowiedzieć o strzelanianie? Problem okazał się o wiele poważniejszy od opisania miejsca zdarzenia. Ale i z tym poradził sobie gangster perfekcyjnie.

    Jak wspominał prokurator Jan Wojtasik, były prokurator okręgowy w Zielonej Górze, gangster zrobił makietę pistoletu z gazet. Nie była doskonała, ale pozwalała na zaznajomienie się z bronią. Mężczyzna, który miał wziąć winę na siebie zaczął naukę trzymania broni, jej odbezpieczenia, poznawania elementów i strzelania „na cicho”. Tak pilny uczeń poznawał tajniki posługiwania się bronią. Plan nie był jednak doskonały. Gangster ani podstawiona osoba nie przeczuwali, że o wszystkim doskonale wie prokuratura. Kiedy oni w celi ćwiczyli fałszywe zeznania, prokuratura namierzała ich i zbierała dowody. Prokurator był sprytniejszy. Jak wspomina prokurator J. Wojtasik, śledczy wiedzieli o planie gangstera. Mieli wiedzę o tym co się dzieje w celi. Pozwolili jednak żyć im w przekonaniu, że są sprytniejsi.

    Niestety przy okazji wyszło, że w sprawę zamieszani byli również strażnicy w areszcie. Jeden z nich dostarczył do celi gangstera nawet telefon komórkowy. To dzięki temu miał on możliwość kontaktowania się ze światem za kratami.

    W rezultacie osoba winna, która strzelała pod dyskoteką odsiedziała swój wyrok.

    Piotr Jędzura

    Polecamy stronę www.tygodnikkrag.pl

    fot. sxc.hu