Trzyletnia Nadia Kozyra widząc leżącego nieprzytomnego ojca, z komórki zadzwoniła na alarmowy numer 112 i wezwała pomoc. Dziewczynka podała adres mieszkania, dzięki temu lekarz zielonogórskiego pogotowia Robert Górski wszedł po balkonach do mieszkania i uratował jej tatę. – Jeszcze minuta i umarłbym – mówi ojciec małej bohaterki.
W środę, 13 czerwca, małą bohaterkę nagrodził Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry. Wręczył Nadii ogromnego pluszowego misia. Malutka dostała też masę upominków i słodyczy. Razem z prezydentem Kubickim oglądnęła jego gabinet. Spodobał jej się.
Mała dobrze wiedziała co ma robić w razie zagrożenia. – Nauczyliśmy Nadię, że w razie kłopotów ma wybrać w telefonie numer 112 i powiedzieć, że jest potrzebna pomoc oraz podać adres – mówi Aleksandra Kozyra, mama Nadii. Rezolutna dziewczynka tak zrobiła. I ta wiedza okazała się bezcenna. – Gdyby nie Nadia to już by mnie było – mówi ojciec 3-latki.
Prezydent Kubicki podziękował również lekarzowi pogotowia ratunkowego Robertowi Górskiemu za jego ponadprzeciętną postawę. Wręczył mu za to medal oraz dyplom. Lekarza uścisnął też sam uratowany. – Wiem, że Nadii i lekarzowi zawdzięczam życie. Gdyby lekarz nie wszedł po balkonie do mieszkania, umarł bym – powiedział uratowany mężczyzna.
R. Górski podkreśla, że zawsze w takich wypadkach zachowałby się tak samo. Dodaje, że robił to, co jest jego zadaniem, ratował ludzkie życie. – Medal należy się jednak mojej żonie, która od półtora roku wychowuje nasze trojaczki i ma cały dom na głowie, kiedy ja pracuję – mówi R. Górski. Dyplom zadedykował całej załodze zielonogórskiego pogotowia. – Codziennie robią nieprzeciętne rzeczy ratując ludzkie życie – zaznacza lekarz pogotowia ratunkowego.
Przypomnijmy. Dramatyczne sceny rozegrały się przed kilkoma dniami w Zielonej Górze. Pod numer 112 zadzwoniła maleńka dziewczynka. Poinformowała, że bliska jej osoba potrzebuje pomocy. Trzylatka podała adres i rozłączyła się. Do bloku przy ul. Cisowej natychmiast wysłano karetkę pogotowia ratunkowego i policję. W tym czasie załoga pogotowia ratunkowego próbowała ponownie skontaktować się z dzieckiem. Dziewczynka nie odbierała jednak telefonu.
W karetce był lekarz Robert Górski, który próbował dostać się do mieszkania na pierwszym piętrze. Drzwi nikt nie otwierał. Pobiegł na tył bloku. Tam zauważył otwarty balkon mieszkania, z którego wezwano pomocy. Wszedł po balkonie oraz kracie na górę i dostał się do mieszkania. W środku zobaczył leżącego na kanapie nieprzytomnego człowieka. Mężczyzna był już siny z niedotlenienia. Nie było z nim żadnego kontaktu. Po otwarciu od środka drzwi do mieszkania wbiegli medycy ze sprzętem do ratowania życia.
W mieszkaniu była też 3-letnia dziewczynka, która wezwała pogotowie. Dziecko schowało się w pokoju, bo bało się otworzyć obcym drzwi.
Nieprzytomny mężczyzna został zabrany ambulansem do szpitala. Po diagnostyce w szpitalnym oddziale ratunkowym został przekazany do oddziału intensywnej opieki medycznej. Żyje.