Nie mógł sprzedać Volkswagena, to sfingował kradzież. Ukraść pomógł mieszkaniec Nowej Soli

Policjanci kryminalni prowadzą postępowanie dotyczące Volkswagena Tiguana, którego kradzież w drugiej połowie lipca zgłosił mieszkaniec powiatu wolsztyńskiego. Mężczyzna utrzymywał, że auto zaparkował w ogólnodostępnym miejscu, a dwa dni później, kiedy chciał z niego skorzystać, już go nie było. Jak się okazało do włamania do auta i jego kradzieży nigdy nie doszło.

W drugiej połowie lipca b.r do komendy policji w Wolsztynie zgłosił się mieszkaniec powiatu wolsztyńskiego informując o kradzieży Volkswagena Tiguana, którego wycenił na około 100 tys. zł. Mężczyzna wyjaśnił, że miał zamiar sprzedać auto i zaparkował je w ogólnodostępnym miejscu, zostawiając w nim stosowną informację. Po dwóch dniach od zaparkowania auta chciał z niego skorzystać lecz gdy poszedł na miejsce okazało się, że samochód został skradziony. 

Policjanci przyjęli zgłoszenie i rozpoczęli wyjaśnianie okoliczności dotyczących włamania i kradzieży auta. W sprawie wszczęto szereg działań, w tym również czynności operacyjne. Policjanci dokładnie analizowali zbierany na przestrzeni kolejnych dni materiał dowodowy, zabezpieczali nagrania monitoringu, weryfikowali sukcesywnie gromadzone informacje.

– Poczynione ustalenia nie potwierdzały jednak, żeby doszło do kradzieży auta, wiele natomiast wskazywało na to, że jego właściciel zawiadomił policjantów o niepopełnionym przestępstwie – podał Wojciech Adamczyk z policji w Wolsztynie. Przyjęta przez policjantów hipoteza zaprowadziła ich do jednej z miejscowości na terenie powiatu nowosolskiego, gdzie miał przebywać mężczyzna, który prawdopodobnie odjechał samochodem pozorując jego kradzież. Funkcjonariusze zapukali do jego drzwi w ostatnich dniach sierpnia. Zaskoczony wizytą policjantów 38-latek nie stawiał oporu. Został zatrzymany i doprowadzony do komendy w Wolsztynie, gdzie osadzono go w policyjnym areszcie. Tego samego dnia zatrzymany został właściciel „skradzionego” auta i jego brat – obaj mieszkańcy powiatu wolsztyńskiego.

W trakcie przesłuchań policjanci ustalili zależności pomiędzy mężczyznami oraz sposób ich działania, do którego finalnie się przyznali. Jak się okazało fikcyjne zgłoszenie kradzieży było swoistym antidotum na niemożność sprzedaży auta, które jego właściciel wycenił na około 100 tys. zł. Poniesiona przez niego „szkoda” miała zostać zrekompensowana przez wypłatę odszkodowania z tytułu kradzieży. By mogło do niej dojść, za pośrednictwem swojego brata skontaktował się z jego znajomym spod Nowej Soli, którego zadaniem było odjechanie autem z miejsca w którym stał.

Dzięki pracy policjantów przestępczy plan nie został zrealizowany, a każdy z zatrzymanych mężczyzn usłyszał zarzuty. Właściciel samochodu odpowie m.in. za podżeganie do kradzieży i usiłowanie wyłudzenia odszkodowania, jego brat za pomocnictwo w kradzieży pojazdu, a ich wspólny znajomy za kradzież z włamaniem do samochodu.