Niemiec terroryzuje rodzinę w Lubsku, spalił samochód pod domem. – Boimy się o życie – pisze czytelniczka

W dniu, 3 lutego, w Lubsku na ulicy Zielnej przy domu zostało podpalone auto. Samochód doszczętnie spłonął. Brama garażowa została nadtopiona, topił się również styropian w stropie. – Biegły powiedział, że jeszcze 10 minut i już by nas nie było. Wiemy kto to zrobił, ale nikt nam nie chce pomóc – pisze nasza czytelniczka.

W skutek pożaru samochód spłonął doszczętnie, elewacja budynku oraz brama garażowe zostały nadpalone. Straty wyceniono na 48 tys. zł. plus 25 tys. wartość spalonego samochodu. – Sprawca został wskazany. To Niemiec, który bezkarnie w dalszym ciągu jeździ po naszej ulicy – pisze nasza czytelniczka, poszkodowana w pożarze. Jak pisze kobieta, Niemiec potrafił o godzinie 3.30 trąbić oraz strzelać z broni. – Wydzwaniał z zastrzeżonego numeru mówiąc „Wiem gdzie jesteś. Zawsze będziemy wiedzieć gdzie jesteś” – pisze czytelniczka.  

Kobieta dodaje, że jest sparaliżowana lekiem przed Niemcem. – Żyjemy w ciągłym strachu o to, czy w nocy coś się wydarzy. Ten mężczyzna był skazany na terytorium Niemiec za podobne czyny. Jesteśmy w kontakcie z poprzednią ofiarą tego człowieka – pisze nasza czytelniczka. Dodaje, że sprawa została zgłoszona policji niemieckiej oraz polskie. – Niestety bez większych rezultatów po stronie polskiej ponieważ obywatel Niemiec w dalszym ciągu przejeżdża przez naszą ulicę – pisze wystraszono kobieta. Dodaje, że boimy się o życie swoich oraz bliskich. W domu mieszkają dzieci, które po nocach się budzą z płaczem mając koszmary pożaru domu. Czytelniczka zaznacza, że cała rodzina jest już psychicznie wymęczona przez tego człowieka.

Niemiec jest kolegą z pracy ofiary. Spotkała się z nim cztery razy na kawie, ale jako koledzy. On chciał jednak coś więcej. Piekło zaczęło się kiedy powiedziała, że nie chce związku. – Wtedy zaczął się dramat naszej rodzinny. Boimy się wyjść z domu wychodzić po zmroku – pisze czytelniczka. Rano o godz. 5:00, przed wyjściem do pracy najpierw sprawdzają kamery, żeby bezpiecznie dojść do samochodu. – Mamy kontakt z poprzednią ofiarą. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, ze ojciec sprawcy był policjantem, który ukrywał dowody poprzednich przestępstw swojego syna i dlatego już nie pracuje w tym zawodzie – pisze czytelniczka.

Nagrałeś wideo na trasie, zrobiłeś zdjęcie kolizji lub wypadku? Wyślij je na mail kontakt@poscigi.pl lub przez profil na facebooku poscigi.pl i twórz z nami portal poscigi.pl