Zarządca drogi po naszym ostatnim tekście na temat ograniczników na ul. Zdrojowej, które kierowcy objeżdżają środkiem, wymalował między nimi podwójną linię ciągłą. I co teraz się dzieje? Większość kierowców nadal jeździ środkiem łamiąc przepisy. Zielonogórska policja ostrzega, że posypią się mandaty.
O tym, że ograniczniki zamontowane na ul. Zdrojowej w Zielonej Górze to kpina, mieszkańcy okolicy mówią od chwili ich montażu. Już od chwili ich pojawienia się na asfalcie większość kierowców zamiast zwolnić i przejechać ograniczniki, nie zwalnia tylko mija je środkiem. Pozowała na to sposób montażu ograniczników.
Po naszym tekście na temat problemu zgłaszanego przez mieszkańców zarządca drogi wykonał kolejny ruch. Między ogranicznikami pojawiła się podwójna linia ciągła. Zgodnie z przepisami nie wolno jej przecinać. Co tymczasem robi większość kierowców? Nagminnie łamie przepisy przecinając podwójną linię ciągłą. W poniedziałek staliśmy obok ograniczników 10 minut. Niemal każdy kierowca przeciął podwójną linię ciągłą nieznacznie tylko zwalniając.
Kierowcy nadal najchętniej mijają ograniczniki środkiem. – I łamią przepisy narażając się na mandat – zaznacza podinsp. Jarosław Tchorowski, naczelnik zielonogórskiej drogówki. Sprawiają tym manewrem zagrożenia, bo wjeżdżają na pas ruchu w przeciwnym kierunku. Kierowcy jadący z naprzeciwka muszą zwalniać, bo inaczej dojdzie do zderzenia.
Ograniczniki na ul. Zdrojowej są zgodne z przepisami. – Mamy w mieście problem z potrąceniami i każde działanie zarządcy drogi, które podnosi bezpieczeństwo, jest jak najbardziej wskazane – mówi podinsp. Tchorowski. O montaż ograniczników zabiegali mieszkańcy okolicznych bloków. Teraz kierowcy, aby tylko nie zwalniać łamią przepisy. Policja ostrzega. – Za przekraczanie podwójnej linii ciągłej będą mandaty. Nikt nie postawił ograniczników bez powodu – podkreśla podinsp. Tchorowski.