Przymusowe leczenie i 5 lat więzienia. Takiej kary chce prokurator dla Krzysztofa O. oskarżanego o gwałt na 11-latce z Domu Sziecka w Cybince. Obrona chce uniewinnienia.
Krzysztof O. w poniedziałek, 5 grudnia, wysłuchał mowy końcowej prokuratora. Dowiedział się z niej, że może w więzieniu spędzić najbliższe pięć lat. To nie koniec. Prokurator żąda również, żeby Krzysztof O. był przymusowo leczony pod katem popędu do dzieci. – Istnieje duże prawdopodobieństwo, że po wyjściu na wolność dopuści się podobnego czynu – mówił prokurator. Zaznaczył, że gwałt miał ogromny wpływ nie tylko na sferę seksualną 11-latki, ale również na jej sferę psychiczną.
Mowa obrońcy z urzędu Krzysztofa O. była krótka. Wniósł o uniewinnienie oskarżonego o gwałt mężczyzny. Tego samego chce Krzysztof O., który nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i powiedział nawet, że nie interesują go dziewczyny. Zakrywał się chorobą. Biegły powołany przez sąd orzekł jednak, że Krzysztof O. może odpowiadać za swój czyn przed sądem.
Do gwałtu doszło 16 lutego w Cybince. Krzysztof O. zaatakował 11-latkę z Domu Dziecka. Zaciągnął ofiarę w ustronne i ciemne miejsce. Tam doszło do gwałtu. Dziewczynka bała się, bo wiedziała, że pedofil ma przy sobie scyzoryk i może go użyć. Mimo wszystko próbowała się wyrwać zwyrodnialcowi. Kiedy w końcu jej się udało, pobiegła w kierunku placówki.
Mężczyzna nie odpuścił i ruszył w pościg za dzieckiem. Na szczęście dziewczynka uciekając przed pedofilem spotkała kobietę, która jej pomogła i odwiozła do ośrodka. Wtedy okazało się, że przed bramą Domu Dziecka stał 33-letni zwyrodnialec. Czekał na 11-latkę.
Wcześniej Krzysztof O. na przystanku autobusowym zaatakował inną dziewczynkę. Chciał od niej papierosy, zadawał dziwne pytania i w końcu zagroził użyciem noża. Na szczęście dziecku udało się uciec. Przed tym atakiem gonił również grupę dziewczynek. Prokurator przesłuchał w tej sprawie kilka osób. Rodzice zeznawali, że wywołał nie tylko strach, ale również panikę wśród dzieci.