Oszustka Ela B. z Zielonej Góry skazana. Mówiła, że ma kilka nowotworów. Oszukała tysiące ludzi

Wyrok zapadł przed zielonogórskim sądem rejonowym. Elżbieta B. została skazana na grzywnę. Prokurator nie zgodził się z taką decyzją sądu i wniósł sprzeciw. Oskarżyciel chce dla oszustki kary więzienia w zawieszeniu. To nie koniec problemów Przed oszustką jeszcze proces o wyłudzenia pieniędzy na choroby nowotworowe.

Elżbieta B. stanęła przed sądem oskarżona o sfałszowanie dokumentacji medycznej i posługiwanie się nią. Przyznała się do trzech postawionych jej zarzutów.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Zielonogórski sąd rejonowy skazał Elżbietę B. wyrokiem nakazowym na karę grzywny. – Z tą decyzją nie zgodził się prokurator i wniósł sprzeciw – mówi prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Wkrótce poznamy rozstrzygnięcie.

Elżbieta B. niedawno znowu próbowała zbierać pieniądze żerując na uczuciach ludzi. Mimo poważnych kłopotów otworzyła konto w fundacji Avalon i znowu napisała, że ma śmiertelne nowotwory. W rozmowie z nami unikała tematu chorób. W końcu powiedziała, że może jest chora i kończy rozmowę. Subkonto w fundacji Avalon po dziennikarskiej interwencji zostało zawieszone.

To nie koniec kłopotów Eli. B. Prokuratura prowadzi postepowanie dotyczące wyłudzania przez nią pieniędzy. Policja na polecenie prokuratury przesłuchuje osoby, które wpłacały Eli B. pieniądze. Sprawa jest w toku.

Ela na początku października u.br. pojawiła się w szpitalu w Zielonej Górze. Ciężko chora na nowotwór 27-latka z wyciętym pęcherzem mówiła, że czuje się fatalnie i musi trafić na oddział. Miała wyniki badań. Medykom w dokumentach coś nie pasowało. Czujny lekarz wykrył fałszerstwo.

Okazało się, że Ela B., 27-latka znana w Zielonej Górze ze swojej heroicznej walki o życie, śmiertelne choroby wymyśliła. Najpierw był chłoniak śródpiersia. Potem rak pęcherza i przerzuty na mózg. Następnie doszły przerzuty na płuca i kości żeber. Ela publikowała zdjęcia w chustach na głowie po chemoterapii i zdjęcia w szpitalnych łóżkach

Ludzie pomagali jak mogli. Ela dostawała paczki, prezenty, leki. Ludzie wysyłali jej gotówkę w kopertach. Dostawała nawet dolary od kogoś z USA. Ludzie wozili ją na badania po szpitalach w kraju i… zawozili na wakacje. Wysyłali płatne smsy. Wpłacali pieniądze do wielu fundacji, przez które Ela zbierała m.in. na kosztowne zagraniczne leczenia. Jak sama informowała, klinika w Aachem  wyceniła leczenie na 21 tys. euro. Miała też jechać na konsultacje do Brukseli. Ciężko chora Ela dostała nawet mieszkanie od miasta, bo jeździ na wózku inwalidzkim.

To wszystko było wielką mistyfikacją. Potężnym i smutnym oszustwem. Ela zagrała na uczuciach ludzi, którzy bezgranicznie jej ufali i chcieli ratować.