W czwartek, 15 listopada, na cmentarzu w Tursku koło Sulęcina odbył się pogrzeb tragicznie zmarłego 24-letniego Patryka Rogowskiego. Zginął 12 listopada w wypadku na trasie koło Torzymia.
Patryka pożegnało kilkadziesiąt osób, rodzina i znajomi. Śmierć 24-latka przyszła nagle na drodze, którą często jeździł do rodziców lub żeby pomóc tym, którzy pomocy potrzebowali. W dniu tragedii była gęsta mgła. Audi Patryka zderzyło się czołowo z busem. Siła zderzenia była ogromna. Patryk nie miał żadnych szans. Zginął na miejscu. Sulęcińska policja wyjaśnia przyczyny wypadku.
Patryk był właścicielem pomocy drogowej i pracownikiem wojskowej straży pożarnej. Człowiekiem chętnym do pomocy. Zawsze uśmiechnięty. Z niczego nie robił problemów. Nikomu nie odmawiał pomocy. – Gdy moja córka była maleńka musiałam jechać z nią do Gorzowa na badanie słuchu. Warunki na drodze były wtedy straszne. Śnieg i mróz. Patryk nie zawahał się. Od razu wsiadł w samochód i zawiózł mnie i moją córeczkę do lekarza – wspomina ze łzami w oczach Małgorzata Neubauer.
Oprócz rodziny i znajomych w ostatniej drodze Patryka uczestniczyły poczty sztandarowe i samochody bojowe zawodowej oraz ochotniczej straży pożarnej.
Ryszard Waldun