Policjanci gorzowskiej drogówki zatrzymali do kontroli kierowcę volkswagena, który zwrócił na siebie uwagę zbyt szybką jazdą. Okazało się, że w aucie jest płaczące dziecko, u którego ojciec podejrzewał zapalenie wyrostka robaczkowego. Policjanci natychmiast ruszyli i na sygnałach pilotowali kierowcę passata do szpitala. Tam na 4-latka czekali już lekarze.
Funkcjonariusze gorzowskiej drogówki, mł. asp. Krzysztof Turek i st. sierż. Mateusz Partyka, wieczorem patrolowali gorzowskie ulice nieoznakowanym radiowozem. Uwagę policjantów zwrócił kierowca volkswagena passata, który jechał zbyt szybko. Na ul. Pomorskiej zatrzymali auto do kontroli.
Podczas rozmowy funkcjonariusze zwrócili uwagę na płaczące dziecko. – Kierowca po chwili powiedział, że podróżujący z nim 4-latek ma prawdopodobnie zapalenie wyrostka robaczkowego – mówi podkom. Grzegorz Jaroszewicz z zespołu prasowego lubuskiej policji. Mężczyzna ze swoim dzieckiem jechał kilkadziesiąt kilometrów do szpitala w Gorzowie Wlkp. Życie jego synka było zagrożone. Liczyła się każda minuta.
Policjanci natychmiast ruszyli pilotując na sygnałach kierowcę passata, żeby z swoim dzieckiem mógł bezpiecznie i szybko dojechać do szpitala. – Dzięki sygnałom inni kierowcy zjeżdżali z drogi i ustępowali miejsca policjantom – mówi podkom. Jaroszewicz. Policjanci cały czas obserwowali konwojowane auto.
Oba samochody bardzo szybko dotarły do szpitala, gdzie czekał już poinformowany przez funkcjonariuszy personel. 4-letni chłopczyk trafił pod opiekę lekarzy.
– Policjanci to nie tylko mandaty. W razie zagrożenia rzucą wszystko i ruszą na ratunek. Pomoc mają we krwi – mówi nadkom. Marek Waraksa, naczelnik gorzowskiej drogówki. Pilotowanie pojazdu na sygnałach to ciężkie zadanie. – To ogromny stres. Policjanci muszą koordynować to, co dzieje się wokół nich i jeszcze pilnować pojazdu pilotowanego – opowiada nadkom. Waraksa.
Mł. asp. Turek i st. sierż. Partyka to młodzi policjanci, ale mają już duże doświadczenie. – Zawsze powtarzam, że pracuję z najlepszą ekipą, co doskonale zresztą widać – mówi nadkom. Waraksa.