Policjant, który potrącił kibica Falubazu niewinny. Sąd odrzucił apelację prokuratury

Zielonogórski sąd okręgowy uznał niewinnym policjanta, który w 2011 r. śmiertelnie potracił pijanego kibica Falubazu na al. Konstytucji 3 Maja. Tym samym apelacja świebodzińskiej prokuratury została odrzucona.

Apelację od wyroku do sądu złożyła świebodzińska prokuratura 9 grudnia ub.r. Oskarżała ona zielonogórskiego policjanta. Sąd apelacyjny uznał, że policjant jest niewinny i nie mógł uniknąć potrącenia kibica. Sąd uznał, że policjant, który feralnej nocy 2 października 2011 r. prowadził nieznakowanego busa, nie był w stanie uniknąć wypadku. Oznacza to, że pijany kibic wbiegł na jezdnię prosto pod koła policyjnego auta. Sąd apelacyjny w całości uznał wyrok uniewinniający policjanta, który zapadł w październiku ub.r. Prokuratura chciała kary pół roku więzienia w zawieszeniu.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Wyrok jest prawomocny. Prokuraturze zostaje już tylko jego kasacja. – Wyrok jest świeży, Prokuratura Rejonowa w Świebodzinie przeanalizuje decyzję sądu i podejmie decyzję co dalej – mówi prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej.

Po trwającym niemal trzy lata procesie zielonogórski sąd uniewinnił policjanta Tomasza B. od zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci kibica Falubazu. Sąd uznał, że jedyną winną osobą jest Krzysztof, który pijany wtargnął na jezdnię wprost pod nadjeżdżający nieoznakowany policyjny radiowóz. Sędzia Monika Olejnik decyzję uzasadniała tym, że nie można wymagać od kierowcy szczególnej ostrożności w chwili sportowej imprezy masowej i po jej zakończeniu. To oznaczałoby zachowanie takiej ostrożności przed i po każdym meczu. Tym bardziej, że policjant nie dojeżdżał do przejścia dla pieszych.

Do potrącenia 22-letniego Krzysztofa Szafranka doszło nocą 3 października 2011 r. zaraz po fecie związanej z obchodzeniem zdobycia tytułu Drużynowego Mistrza Polski na Żużlu przez Falubaz. Za kierownicą policyjnego fiata ducato siedział Tomasz B. Samochód jechał al. Konstytucji 3 Maja w kierunku Palmiarni. Nie miał policyjnych sygnałów, bo brał udział w akcji jako pojazd operacyjny. Do tragedii doszło na jezdni na wysokości stacji benzynowej Shell. Po potrąceniu kibica policyjny bus zatrzymał się, a policjanci zaczęli reanimować ofiarę. Bezskutecznie. Po chwili doszło do zamieszek.

Tłum na widok wypadku wpadł w szał. Policjanci nie dość, że musieli chronić siebie, to jeszcze ochraniali ciało Krzysztofa przed lecącymi kamieniami i kawałkami chodników. Zamieszki trwały kilka godzin. Tłum zniszczył stację benzynową oraz nieistniejący już dziś komisariat na starym mieście. Uszkodzonych zostało kilka radiowozów. Dwie ranne policjantki trafiły do szpitala. Jedna, z drogówki została skopana kiedy dotarła na miejsce wypadku.