Porwał i siłą zmuszał do prostytucji Beatę. Zarobił na niej co najmniej 200 tys. zł

Prokurator wniósł o wyłączenie jawności rozprawy tak, aby odbywała się ona bez udziału mediów

Bułgar Ilhan R. odpowiada przed zielonogórskim sądem okręgowym za handel ludźmi. Prokuratura zarzuciła mu porwanie i zmuszanie do prostytucji Beaty Ś. z Warszawy. Przez siedem miesięcy zmuszał kobietę do ulicznej prostytucji zarabiając na tym przynajmniej 200 tys. zł. Groził jej śmiercią i gwałcił. Na wniosek prokuratora rozprawa została wyłączona z jawności.

33-letni Bułgar Ilhan R. we wtorek, 19 grudnia, do sądu został dowieziony z celi aresztu śledczego. Niewysoki, drobny mężczyzna nie sprawiał wrażenia groźnego przestępcy. Raczej wypatrywał bliskich na sądowej sali. Ciąży na nim jednak bardzo poważny zarzut. Dotyczy handlu ludźmi. Bułgar porwał i zmuszał do prostytucji mieszkankę Warszawy. Gwałcił kobietę. Bułgar ukrywał się przez siedem lat. Dopiero niedawno został zatrzymany i oskarżony. Prokurator wniósł jednak o wyłączenie jawności rozprawy tak, aby odbywała się ona bez udziału mediów.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Wszystko zaczęło się w lipcu 2005 r. w Warszawie. To wtedy Ilhan R. wraz z dwoma nieustalonymi osobami porwał Beatę Ś. Mężczyźni siłą wciągnęli kobietę do samochodu, zabrali jej telefon komórkowy i grożąc śmiercią wywieźli do motelu w Żarkach Wielkich. Po przyjeździe do motelu kobieta została zaciągnięta do jednego z pokoi. Tam została zgwałcona przez wtedy 21-letniego Bułgara. Tak zaczął się horror kobiety.

Żarska prokuratura ustaliła, że Beata była codziennie wysyłana na drogę. Musiała uprawiać prostytucję z kierowcami i nie tylko. Spotkania z klientami organizowano jej również w pokojach motelu. Opłata za pokój na czas spotkania z klientem wynosiła 10 euro.

Za usługi kobieta inkasowała od klientów kwotę do 100 zł. Wszystkie pieniądze miał zabierać jej Bułgar, który dzięki temu zarobił kwotę nie mniejszą niż 200 tys. zł. Mężczyzna wielokrotnie również miał gwałcić kobietę.

Tak działo się od lipca 2005 r. do lutego 2006 r. Jak ustaliła prokuratura, Beata w końcu nie wytrzymała. O pomoc w ucieczce z Żarek Wielkich poprosiła jednego z klientów. Mężczyzna zawiózł kobietę na dworzec PKP, dzięki czemu udało się jej uciec do domu. Z czasem ruszyło śledztwo. Ilhan przez wiele lat był poszukiwany. Proces ruszył po jego zatrzymaniu.

33-latek podczas przesłuchań przed prokuratorem nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Jego wersja wydarzeń jest zupełnie inna. Zapewnia, że nie doszło do porwania, bo Beata sama pojechała z nim do Żarek Wielkich. Bułgar mówił na przesłuchaniu, że nie było mowy o zmuszaniu Beaty do uprawiania prostytucji ani o żadnych groźbach. Kobieta miała wręcz sama zgodzić się na prostytuowanie.