Biegła z dziedziny medycyny potwierdziła, że ofiara uwięziona w Wichowie została ostrzelana z wiatrówki. Do strzelania ze śrutu do poszkodowanego przyznał się również jeden z oskarżonych. Proces gangsterów, którzy uwięzili i skatowali Mirosława Cz. z Nowej Soli trwa.
W czwartek w zielonogórskim Sądzie Okręgowym pojawiło się ośmiu oskarżonych o uwięzienie i torturowanie Mirosława Cz. Na sądową salę zostali dowiezieni z aresztów w Lubsku i Zielonej Górze oraz z Międzyrzecza w asyście śledczych i w asyście uzbrojonych policjantów. Przed wejściem na sądową salę obowiązują specjalne środki ostrożności. Policjanci nakazali wyłącznie komórek i przeszukali torebki. Prosili również o pokazanie dokumentów osób wchodzących na salę.
Pierwsza przez sąd słuchana była biegła z dziedziny medycyny. Wypowiedziała się w zakresie obrażeń, których doznał Mirosław Cz. – Dopiero prześwietlenie wykazało, że w ciele poszkodowanego jest śrut – powiedziała lekarka. Podkreśliła, że uderzenia zadawane Mirosławowi Cz. były zadawane ze średnią siłą. Biegła zwróciła uwagę na obrażenia głowy ofiary. Na pytanie sądu powiedziała, że mogły powstać podczas ciągnięcia związanego Mirosława Cz. po schodach. Zwróciła uwagę również na ślady, które mogły powstać od przypalania ofiary. Biegła zaznaczyła, że Mirosław Cz. w szpitalu nie mówił o tym, jak był bity. Nie powiedział również o tym, że strzelano do niego z wiatrówki. Lekarka powiedziała, że doznał on jednak wstrząśnienia mózgu, z tego względu mógł nie pamiętać wielu rzeczy ze zdarzenia.
W czwartek zeznawał również drugi z oskarżonych, który zdecydował się mówić prawdę. Wcześniej obciążał „Siekierę”. Tym razem poszedł na współpracę z prokuraturą i obciążył resztę grupy. – Strzelałem z wiatrówki do Mirosława, potem strzelali też inni – mówił oskarżony. Opowiedział również o udziale innych oskarżonych w zajściu w Wichowie. Powiedział, że wcześniejsze zeznania obciążały „Siekierę”, bo w taki sposób chciał siebie chronić. Powiedział również, że został pobity w celi na zlecenie jednego z oskarżonych C. ten jednak zaprzeczył temu, mówiąc, że nie zlecał nikomu pobicia kompana, który obciąża go podczas procesu.
W procesie jest już tzw. mały świadek koronny. To „Siekiera”. Jego zeznania obciążają od dawna grupę porywaczy. On sam mówi prawdę ze strachu przed powrotem na wiele lat do więzienia. Odsiedział już wyrok za zabójstwo. Zdecydował się współpracować z prokuraturą i mówić prawdę. Jest izolowany do reszty grupy, teraz razem z drugim z członków grupy. Obaj weszli na salę bez kajdanek. Siedzą jednak w asyście uzbrojonych.
Przypomnijmy. Proces dotyczy wydarzeń, do których doszło nocą z 1 na 2 kwietnia ub.r. w Wichowie koło Żagania. Mirosław Cz. w feralny dzień faktycznie zjawił się pod posesją w Wichowie. Jak wynika z ustaleń w śledztwie chciał dostać się do szopy, w której miał być przetrzymywany lewy tytoń. Wtedy dostał się w ręce oprawców. teraz wiadomo, że został „wystawiony”.
Oskarżeni czekali na Mirosława Cz. zaczajeni w krzakach. Kiedy dopadli mężczyznę bili go kijami. Pobity mężczyzna z drogi koło posesji został zaciągnięty do szopy. Tam zaczęła się jego katorga. Mężczyzna został związany drutem i kablami. Oprawcy uwięzili go nie powiadamiając policji. Zaczęli znęcać się nad ofiarą. Przypalali Mirosławowi uszy i powieki. Jeden z oprawców strzelił do niego z wiatrówki celując w okolice jąder. – Trwają poszukiwania „Uciekiniera” – mówi prokurator Piotr Haładuda z nowosolskiej Prokuratury Rejonowej. To mężczyzna spod Zielonej Góry. Jest bezwzględnym przestępcą, o którym w środowisku mówi się, że zginie, a nie podda się. Poszukiwany jest również Karol Sz.
Oskarżeni do sprawy „wichowskiej” są również zatrzymani do sprawy kradzieży samochodów. CBŚ i prokuratura w Nowej Soli zatrzymali wujka jednego z oskarżonych, właściciela posesji w Wichowie. Zatrzymany jest właścicielem lokali oraz wypożyczalni samochodów i hurtowni w Żaganiu. Mężczyzna trafił za kratki. Grupa zajmowała się kradzieżami samochodów w Niemczech oraz handlem narkotykami.
W czwartek sąd przedłużył areszty właścicielowi posesji w Wichowie oraz oskarżonemu, który zdecydował się pójść na współpracę z prokuraturą mówiąc prawdę i obciążając resztę grupy.