Zielonogórscy strażacy w poniedziałek wyjechali do 16 pożarów traw, we wtorek do godz. 14.45 gasili płonące trawy już dziewięć razy. To wszystko podpalenia. Tymczasem godzina pracy wozu ze strażakami to koszt około 500 zł.
Strażacy apelują o to, aby nie wypalać traw na nieużytkach. Problem wraca każdego roku wraz z wiosną. – W poniedziałek do pożarów traw wyjeżdżaliśmy 16 razy, we wtorek już dziewięć razy – mówi st. kpt. Ryszard Gura, rzecznik zielonogórskich strażaków.
Pożar trawy na łąkach to bardzo niebezpieczne wydarzenie. – W połączeniu z wiatrem szybkość rozprzestrzeniania się płomieni można porównać do zapalonej rozlanej benzyny – ostrzega st. kpt. Gura. Zdarzenie jest tak groźne, że można nie zdążyć uciec przed ścianą ognia.
Dochodzi jeszcze kilka spraw. We wtorek pożar łąki koło Świdnicy spowodował olbrzymie zadymienie. Dym dostał się na drogę pod Świdnicą i utrudniał jazdę kierowcom. W dodatku płomienie z łąki zagroziły okolicznemu zakładowi produkcyjnemu. – Trzeba było zająć się gaszeniem trawy, opanowaniem sytuacji na drodze i obroną firmy przed płomieniami – mówi st. kpt. Gura. Bardzo często podczas pożaru łąki strażacy przed ogniem bronią lasu.
Wszystkie zdarzenia na łąkach to podpalenia, których można uniknąć. Gaszenie łąk to w dodatku kosztowna operacja. – Godzina pracy jednego samochodu ze strażakami to koszt około 500 zł – wylicza st. kpt. Gura. Tymczasem podczas jednego pożaru łąki do akcji wyjeżdżają dwa lub trzy wozy strażackie. Jest jeszcze coś. – Wóz podczas akcji na polu może być potrzebny podczas pożaru domu czy na wypadku – mówi st. kpt. Gura.
Strażacy, jak każdego roku, apelują o rozwagę i o to, aby nie wypalać traw na nieużytkach.