Prezydent Tyszkiewicz miażdży internetowego hejtera. Zapadł surowy wyrok

Prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz wygrał proces z Wojciechem P. przedsiębiorcą z Zielonej Góry. Poszło o trwający dwa lat hejt i stalking w internecie. Zapadł surowy wyrok. Wojciech P. został skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 30 tys. zł zadośćuczynienia.

W grudniu 2017 r. Tyszkiewicz na konferencji prasowej powiedział o mowie nienawiści oraz hejcie w internecie. Wymienił Wojciecha P. jako osobę nękającą go od dawna. Mówił, że go nie znał, ale ta osoba od dawna obrażała go w internecie. Wtedy się zaczęło.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Tyszkiewicz zaczął dostawać maile od Wojciecha P., kilka dziennie. – Nazywał mnie oszczercą, kłamcą czy mega krasnalem – mówi W. Tyszkiewicz. Przyszło około 500 wiadomości. – Ta osoba analizowała wszystko co robię zawodowo komentując to obraźliwie. Pisał o mojej rodzinie, żonie, dzieciach i życiu prywatnym – podkreśla W. Tyszkiewicz.

Prezydent Tyszkiewicz zablokował maile od Wojciecha P. Nie czytał już ich. obraźliwe wpisy zaczęły się pojawiać na forum portalu samorządowego. – Miałem już tego dość. Pozwałem tego pana – mówi W. Tyszkiewicz.

Przed sądem prezydenta Tyszkiewicza reprezentował mecenas Robert Kornalewicz z Zielonej Góry, specjalizujący się w ochronie dóbr osobistych. Do sądu przyniósł setki wydrukowanych stron z obraźliwymi treściami, skierowanymi do Tyszkiewicza.

Przed kilkoma dniami zielonogórski sąd uznał Wojciecha P. winnym obrażania i nękania prezydenta Nowej Soli. Skazał Wojciecha P. na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Wojciech P. ma również zapłacić 30 tys. zł zadośćuczynienia W. Tyszkiewiczowi. Wyrok nie jest prawomocny. – To sprawiedliwy i surowy wyrok, pokazujący, że nie ma przyzwolenia na obrażanie kogoś w internecie – mówi mecenas Kornalewicz.

Wyrok jest surowy ze względu na karę więzienia w zawieszeniu. – Surowość kary świadczy o tym, że działania sprawców mogą być karane o wiele bardziej dotkliwiej, niż mogliby się oni tego spodziewać – komentuje mecenas Kornalewicz.