To wiadomość z ostatniej chwili. W całej Zielonej Górze są problemy z ciśnieniem gazu, ale zjawisko nie zostało jeszcze sprecyzowane. W akcji są strażacy i pogotowie gazowe.
Problemy z gazem w całym mieście potwierdził nam dyżurny zielonogórskich strażaków. Wozy strażackie są na różnych ulicach miasta. Trwa akcja strażaków i pogotowia gazowego.
Jak informują nas czytelnicy straż pożarna jeździ po mieście. Gaz czuć między innymi na ul. Chopina, Westerplatte, Rydza Śmigłego oraz Krętej. Strażacy z miernikami sprawdzają pod kątem ulatniania się gazu.
Godz. 21.58 Nie ma jeszcze żadnej oficjalnej informacji co do przyczyny problemów z gazem.
– Na obecną chwilę mamy wyczuwalny zapach gazu w znacznej części miasta. Trwa ustalanie co jest tego przyczyną – mówi nam Waldemar Michałowski, dyrektor departamentu bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego zielonogórskiego magistratu.
Godz. 22.03 Czujniki strażackie nie wykazują wybuchowego stężenia gazu. Zapach gazu czuć również wzdłuż ul. Dąbrówki. – Sprawdzamy czy nie ma jakiegoś przebicia z kanalizacji – mówi dyrektor Michałowski.
O problemie z gazem został powiadomiony Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry.
Godz. 22.09 Czytelnicy informuje, że na ul. Westerplatte śmierdzi gazem tak mocno „jakby ktoś odkręcił kurek”. Gaz czuć również na ul. Sulechowskiej. Po całym mieście jeżdżą wozy straży pożarnej na sygnałach.
Godz. 22.18 Strażacy sprawdzają ul. Moniuszki, tam również śmierdzi gazem.
Godz. 22.27 Akcja cały czas trwa. Wozy straży pożarnej są na różnych ulicach.
W akcję jest zaangażowana również policja. Mundurowi mają zwracać uwagę na zapach gazu na miejskich ulicach.
Godz. 22.57 – Na obecną chwilę nie mamy nowych zgłoszeń zapachu gazu w mieście – mówi dyrektor Michałowski. Przyczyna zapachu gazu na ulicach nadal nie jest jednak znana. Jedną z hipotez jest cysterna, która mogła wieźć gaz i rozszczelniła się. Na miejskim monitoringu nie widać jednak cysterny, która wiozłaby gaz. – Sztab kryzysowy cały czas pracuje – mówi dyrektor Michałowski.
Godz. 23.05 – Gazownicy sprawdzili sieci. Są sprawne. Sprawdzono również kanalizacje, która również jest bez zastrzeżeń – mówi radny Robert Górski, który był w sztabie kryzysowym.
W 2010 r. na osiedlach Pomorskim i Śląskim doszło do wybuchu gazu. W mieszkaniach eksplodowało wtedy 40 kuchenek gazowych. Ewakuowano 6,5 tys. osób. W wybuchu w jednym z wieżowców zginął mężczyzna. Zawiódł wtedy reduktor, który obniża ciśnienie gazu. Nie włączył się również specjalny zawór awaryjny. W sieci gazowej po budynkach gwałtownie wzrosło ciśnienie. Gdy ktoś uruchomił kuchenkę doszło do wybuchu.